Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SZKOŁA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SZKOŁA. Pokaż wszystkie posty

23:15

UCZNIU, ZLUZUJ PORTY, BO SIĘ ZABLOKUJESZ JAK JA

UCZNIU, ZLUZUJ PORTY, BO SIĘ ZABLOKUJESZ JAK JA

Bo chcieć i wymagać od siebie to też trzeba umieć.

13:58

JAK SIĘ UCZYĆ, ABY OSIAGNĄĆ SUKCES I NIE STRACIĆ MOTYWACJI?

JAK SIĘ UCZYĆ, ABY OSIAGNĄĆ SUKCES I NIE STRACIĆ MOTYWACJI?

Drogi Uczniu! Sama po sobie wiem, że żmudna, nieprzynoszącą efektów nauka potrafi wyssać z człowieka cały zapał i entuzjazm, dlatego dziś przybywam Ci z odsieczą. Podzielę się z Tobą moimi pięcioma złotymi radami dzięki, którym bardzo dobrze napisałam maturę i dostałam się na jeden z najbardziej obleganych kierunków studiów. Chciałabym, aby ten rok minął Ci pod znakiem efektywnej, szybkiej i bezbolesnej nauki, więc rozsiądź się wygodnie i czytaj dalej.

14:35

A Ciebie, co w życiu kręci i pociąga?

A Ciebie, co w życiu kręci i pociąga?


     Miniony rok szkolny upłynął maturzystom pod znakiem hardcorowo-ekstremalno-robotniczo-powołaniowo-rozeznaniowym. W przerwach między wkuwaniem procesu legislacyjnego a ogarnianiem zadań z kombinatoryki, uważnie i bacznie obserwowałam poczynania innych osób. I wiesz, co się okazało? Że trzecia klasa liceum często oznacza miotanie się pomiędzy wyborem przedmiotów zdawanych na maturze a wyborem kierunku studiów. Dobra. Niby nic w tym dziwnego. Każdy już się tak miotał albo dopiero będzie się miotał. Jednak piszę to wszystko po to, aby zwrócić uwagę na niewiadomo ilu liczną grupę 18-latków, którzy stwierdzają, że się w sumie w żadnej pracy nie widzą i tak na prawdę żaden kierunek studiów ich nie interesuje.


21:51

Podstawówkowe boidupstwo.

Podstawówkowe boidupstwo.

Cześć i czołem Drodzy Czytelnicy!

We Wrocławiu dzisiaj mokro. Rzekłabym nawet bardzo deszczowo. Jednak to i tak nie powstrzymało mnie przed zaliczeniem codziennego spaceru. Jak zawsze przechodziłam obok swojej podstawówki. Zwykle mijałam ją bez wracania wspomnieniami do 6-ciu lat w niej spędzonej. Ale 9-ty kwietnia był pewnym wyjątkiem. Szłam przemoknięta jak kura z wodą chlupiącą w butach i myślałam o swoim podstawówkowym boidupstwie.

15:21

Jak dobrze napisać egzamin gimnazjalny?

Jak dobrze napisać egzamin gimnazjalny?

Nie ukrywam, że egzaminy gimnazjalne to dla mnie jakieś dziadostwo. Cieszę się, że to już za mną. 100 razy bardziej wolę pisać maturę. No, ale co zrobić. System jest bezlitosny i musicie to pisać. Wiadomo, że egzamin całkowicie nie odzwierciedli zakresu Twojej wiedzy. Ile razy jest tak, że osoba, która leci na dwójach napisze o wiele lepiej od tego, który zapierdziela przez 3 lata i ma same piątki. Tak niestety czasem się zdarza. Można by rzec - taka loteria. Niestety nikt nie wymyślił żadnej alternatywy dla takich testów. I raczej nikt już nie wymyśli...

00:00

5 rad jak przebrnąć przez liceum i nie zwariować.

5 rad jak przebrnąć przez liceum i nie zwariować.

Dla wielu osób nauka w liceum to najlepszy okres w życiu. Natomiast dla drugich to tylko nauka, nauka, nauka z przerwą na stres. Tak wiem, że prawdziwa jazda bez trzymanki zaczyna się na studiach i że liceum stanowi trening przed nimi. Więc proszę, nie piszcie mi tego w komentarzach.

Dla mnie liceum było dużym przeskokiem w porównaniu z gimnazjum. Mam nadzieję, że dzięki niektórym radom, uda Wam się pewnych błędów już na początku uniknąć :

Po pierwsze: Dobrze zastanów się jaki profil w liceum wybrać. Jeśli jesteś dobry w przedmiotach humanistycznych, a słaby w ścisłych, to nie brnij w żadne biol-chemy i inne mat-fizy. Idź do takiej klasy, w której masz szansę się utrzymać. Bez sensu, żebyś się zarzynał/a 3 lata w mat-fizie ledwo zdając.

Po drugie: Masz już wybrany ten swój profil-humana załóżmy. Okazuje się jednak, że wkuwanie konstytucji na pamięć nie jest dla Ciebie, a analizowanie mickiewiczowskich ,,Stepów Akermańskich" przyprawia Cię o dreszcze. Co wtedy? Osobiście proponuję przenieść się na inny profil, jeśli to możliwe. Tylko zrób to ewentualnie jak najszybciej. Nie czekaj z tym do drugiej klasy lub dłużej.

Po trzecie: Uświadom sobie, że ocena dostateczna (3) to w liceum dobra ocena. To już nie jest gimnazjum, że na lajcie zgarnia się same czwórki i piątki. Ogarnięcie tej zasady zajęło mi cały pierwszy rok. Więc nie popełniajcie moich błędów i szybko zdajcie sobie sprawę, że w liceum nie tak często ktoś ma czerwone paski i szóstki na świadectwie.

Po czwarte: Nie stresuj się zbytnio. Wiem, że to trudne, ale chociaż spróbuj. Zauważyłam, że jak się podchodzi do nauki na luzie to i oceny są lepsze. Przynajmniej u mnie to się sprawdza. Czasem im więcej się uczę, tym gorzej idzie mi w szkole. UWAGA! Nie mam na myśli tego, żebyście zlewali naukę i się nią nie przejmowali. Zdrowy rozsądek i równowaga między szkołą a czasem wolnym to podstawa.

Po piąte: Ameryki tu nie odkryję, jeśli stwierdzę, że głównym celem liceum jest pomyślne zdanie matury. Dlatego skupiaj się na przedmiotach rozszerzonych, czyli tych, które najprawdopodobniej będziesz zdawać na maturze. Trzeba sobie ustalić priorytety. Jeśli jesteś na humanie to najbardziej skupiasz się na polskim, wosie i historii. Przykładasz się również do języków obcych, bo one zawsze się w życiu przydadzą. Dopiero po tych przedmiotach jest cała  reszta szkolnych pierdół np. błyskotliwie mądre lekcje przyrody. Legenda głosi, że komuś w życiu przydała się ,,Przyroda" z liceum. W praktyce: jeśli masz w jednym dniu sprawdzian z wiedzy o kulturze i historii to radzę najpierw uczyć się na historię.

Oczywiście nie ze wszystkim radami musicie się zgadzać. Pisałam na podstawie mojego doświadczenia. Nie chodzę do lajtowego liceum. Strasznie nas cisną, a poza tym mamy na koniec każdego semestru egzamin semestralny. Jestem na humanie więc piszę w grudniu egzamin z polskiego podstawowego i rozszerzonego, matematykę podstawową, historię i wos. W maju natomiast piszę wszystkie powyższe testy + egzamin z języka angielskiego i niemieckiego (materiał z całego roku).  Dlatego chciałam się podzielić moimi pomysłami  jak przeżyć liceum i nie oszaleć. :)



00:30

Profilaktyka uzależnień w szkołach mnie rozwala.

Profilaktyka uzależnień w szkołach mnie rozwala.

Typowe pogadanki na temat narkotyków zaczęły się u mnie w gimnazjum. Polegały one na tym, że stawała sobie nauczycielka przed klasą i mówiła, że nie można brać narkotyków, bo można od nich umrzeć. Serio, to miało kogoś przestrzec? Część klasy wgl tego nie słuchała, bo narkotyki ich nie obchodziły. A nawet jak niektórzy słuchali to po 2 minutach już i tak zapominali o czym Pani mówiła, bo to nie robiło na nich wrażenia. Młodym trzeba czegoś więcej.

Może i idea była dobra, ale wydaje mi się, że młodzież potrzebuje namacalnych dowodów na to, że dragi na prawdę niszczą życie. Gdyby tak jakiś były narkoman, alkoholik etc. zdecydował się powiedzieć swoją historię to może udałoby się kogoś przed tym dziadostwem ustrzec. Takie autentyczne świadectwa serio robią wrażenie. Ma się poczucie, że ten były narkoman wie o czym mówi, bo przecież to wszystko przeżył.

Myślę, że dopiero taka forma profilaktyki byłaby w stanie komuś poukładać pewne rzeczy w głowie. Jeśli uzależniony powie do czego go używki doprowadziły to możliwe, że ktoś nie popełni już jego błędu.

17:31

W szkole uczy się nas tylko rozwiązywania testów.

W szkole uczy się nas tylko rozwiązywania testów.

Mam czasem takie wrażenie, że przez całe gimnazjum uczyłam się tylko po to, żeby rozwiązać test kończący tę szkołę. Ten właśnie jeden egzamin miał sprawdzić ile się przez tamte 3 lata nauczyłam. Tak, jeden egzamin ma sprawdzić całą Twoją wiedzę. Najbardziej wkurzające w tym wszystkim jest to, że czasem na prawdę ktoś się świetnie uczy, ale przychodzi na egzamin cały zestresowany, bo w głowie ma tylko myśl, że od tego wszystko zależy. Często jest właśnie tak, że osoby, które dobrze się uczą kiepsko piszą egzaminy. Dla porównania taki uczeń, który zlewa na wszystko i siada do podręczników jak mu się zachce pisze całkiem nieźle, bo przychodzi na luzie, a wynik testu lata mu koło nosa.

Tak samo jest teraz w liceum. Wałkujemy zadania maturalne po to, żeby wiedzieć jakich zadań możemy się spodziewać i co może nas zaskoczyć.

Serio, odnoszę wrażenie, że wkuwam to wszystko tylko po to, żeby zdać maturę. Nie liczy się wgl wykorzystanie wiedzy w życiu. Przecież cały proces edukacji polega na tym, żeby potrafić rozwiązywać jakieś debilne zadania w stylu ,,wybierz poprawną odpowiedź: A,B,C,D"...

00:30

Czemu w szkole zawsze się komuś dokucza?

Czemu w szkole zawsze się komuś dokucza?

W szkole zazwyczaj jest tak, że Ci silniejsi z niewiadomych powodów upatrzą sobie takiego słabszego, szarego ucznia i mu dokuczają. Powodów do tego mogą być tysiące. Wystarczy, że jakieś dziecko jest biedniejsze lub nosi rurki. A jak jest jakiś grubszy uczeń to już się zaczyna gehenna. Tak, otyłość to doskonały pretekst do tego, żeby komuś dokuczyć, kogoś upokorzyć, popchnąć, uderzyć lub wyzwać.

Czemu tak jest? Nie wiem. Też chciałabym znać odpowiedź na to nurtujące pytanie.

Zazwyczaj cały problem tkwi w tym, że niektórzy czują się pewniej. Oczywiście mówię tu o niezdrowej pewności siebie. Przez to dają sobie prawo do tego, żeby pastwić się nad innymi. Taki delikwent tworzy wokół siebie grupkę wzajemnej adoracji i cieszy się z tego, że inni widzą w nim klasowego ,,przywódcę". Jak to zazwyczaj bywa nikt nie zwróci uwagi takiemu klasowemu ,,przywódcy", że ten nazywa ich kolegę grubą świnią. Z mojego rozumowania wychodzi na to, że upokorzenie lub nazwanie kogoś pedałem najwidoczniej podwyższa poziom własnej wartości i samopoczucia...

A co na to szkoła? Niektóre z nich świetnie sobie radzą z rozwiązywaniem przemocy. Niestety są też takie szkoły, które nie podejmują żadnych kroków, żeby tę przemoc zminimalizować. Dalej zdarzają się takie przypadki, kiedy sprawy dotyczące gnębienia uczniów są zamiatane pod dywan, a nauczyciele lub pedagodzy chcą jak najdalej odsunąć od siebie problemy, które wypadałoby rozwiązać.

10:41

Problem wf-u nie zawsze leży w lenistwie.

Problem wf-u nie zawsze leży w lenistwie.

,,Stop zwolnieniom z WF-u". Tak brzmi hasło kampanii społecznej, która ma na celu zachęcić dzieci i młodzież do ćwiczenia na wf-ie. Tylko moje pytanie brzmi: dlaczego dzieci nie ćwiczą na wf-ie? Dlaczego załatwiają sobie ,,lewe" zwolnienia? Czemu niektóre dzieci nie boją się matematyki, fizyki, a boją się właśnie głupiego wf-u?

Wf spędzał mi sen z powiek już od podstawówki. Nigdy nie byłam z niego dobra. Nie biegałam zbyt szybko, nie byłam zbyt zwinna. W siatkówkę czy koszykówkę też nie umiałam grać. I co się dzieje z takimi osobami na wf-ie? Wyobraź sobie, że nie jesteś utalentowanym sportowcem. Wuefistka karze dzieciom wybierać drużyny. I co? Oczywiście nikt Cię nie chce, bo nie umiesz w nic grać. Wszyscy już są wybrani, a Ty stoisz jak głupek, bo jesteś wg reszty...ciamajdą. Jak ma się czuć takie dziecko? Ośmieszone? Odepchnięte? Takie, którego nikt nie chce? No bo po co w zespole mieć zawodnika, przez którego najprawdopodobniej przegramy...

,,Podstawówkowego" wf-u nie wspominam dobrze. Kiedy o nim myślę, mam przed oczami 11-letnią dziewczynkę, która ze łzami w oczach gra w siatkówkę. Z jednej strony wuefistka na mnie krzyczy, że nic nie umiem. Z drugiej strony słyszę jak koleżanki mają do mnie pretensje, że znów nie odbiłam. Przez cały wf myślę tylko o tym czy w szatni dalej będą mi wypominać moją nieudaną grę. Przepraszam za to, że jako dziewczynka nie miałam tyle siły w rękach, żeby przebić piłkę do siatkówki...

Co ma zrobić dziecko, które nie nadaje się do sportu? Płakać przed każdym wf-em? Nie każdy umie się obronić przed atakami rówieśników. To nauczyciel powinien być czujny, czy aby przypadkiem nikt się nad nikim na wf-ie nie pastwi. Niestety niektórzy nauczyciele mają to gdzieś. Radź sobie uczniu sam...

Z ciarkami na plecach wspominam jak na wf-ie w lecie biegaliśmy wokół boiska. Skwar niemiłosierny. Słońce praży. Biedne dzieci biegają. Niektórzy już idą, bo nie dają rady. A wuefiści co robią? Stoją w cieniu pod drzewkiem i rozmawiają...

Już wgl współczuję dzieciom otyłym. Wyobraź sobie, że masz trochę ciałka. Na wf-ie właśnie nauczyciel mówi, że dzisiaj zrobicie sobie sprawdzian-bieg z przeszkodami. Wszyscy siadacie na ławkach pod ścianą. Nauczyciel z kilkoma uczniami przygotowuje tor przeszkód. Sprawdzian się zaczyna. Wszyscy po kolei wychodzą na start i zaliczają sprawdzian. Reszta klasy oczywiście bacznie obserwuje zmagania kolegów. A co z tym biednym, grubym dzieckiem? Wszyscy patrzą i się śmieją. Chyba nie muszę mówić jaki ubaw pojawia się na sali, kiedy otyłe dziecko biegnie slalomem między pachołkami lub skacze na skakance.

Takie są realia polskiego wf-u. Nie każdy nauczyciel ocenia dziecko pod względem systematyczności i staranności. Niektórzy oceniają po prostu po umiejętnościach. Jak ich nie masz to normalnie umarł w butach.Wf już zawsze będę wspominać jako wieczny stres i ból brzucha, który sprzyja nerwom. I ten niepokój czy rówieśnicy nie będą źli, że w pewnym stopniu przyczyniłam się do przegranej...

Proponowałabym najpierw zorientować się jakie są realia wf-u w Polsce i dlaczego dzieci tak naprawdę nie ćwiczą na wf-ie. Dopiero potem powinno się podejmować jakieś kroki z tym związane.

A Ty jak zapamiętałeś swoje lekcje wf-u?

10:00

Czy warto brać udział w konkursach i olimpiadach o tematyce religijnej?

Czy warto brać udział w konkursach i olimpiadach o tematyce religijnej?
https://download.unsplash.com/photo-1434077471918-4ea96e6e45d5

Odcienie tego zdjęcia trochę zawiały grozą, ale zapewniam, że post będzie o wiele bardziej barwny.

Czy warto brać udział w konkursach i olimpiadach o tematyce religijnej? Tak, to dość dziwny temat jak na post. Chyba jeszcze nie spotkałam się z tym, żeby ktoś ten temat poruszał na blogach. Pewnie teraz siedzisz zdziwiony, bo nie wiedziałeś, że są takie konkursy. Ja przez długi czas też nie wiedziałam, no, bo o co się można w takim konkursie zapytać: gdzie mieszka Bóg, czy ile trwa Wielki Post? Może powiem tak: wiedziałam, że pojawiają się konkursy plastyczne w stylu ,,narysuj Jana Pawła  II", ale nie zastanawiałam się nad tym, że istnieją konkursy wiedzowe i tak szczegółowo pytające o Biblię.

Jednak moje myślenie zmieniło się bodajże w październiku. W tym roku szkolnym wzięłam udział w Olimpiadzie Myśli Jana Pawła II i Ogólnopolskim Konkursie Wiedzy Biblijnej (OKWB). Zgłosiłam się na nie tak o - z czystej ciekawości , nie mając nawet aspiracji na jakąkolwiek wygraną.

Na konkurs biblijny należało przeczytać: Ewangelię wg św. Łukasza, Dzieje Apostolskie i Księgę Jonasza (dodatkowo przypisy, komentarze i słownik).W OKWB zajęłam wysokie miejsce w etapie diecezjalnym, ale niestety nie udało mi się przejść dalej. Poprzeczka w tym konkursie postawiona jest bardzo wysoko. Przegrana zmotywowała mnie i będę próbować swoich sił za rok. Chociaż stop! Nie można tu mówić o takiej zwykłej przegranej, bo nie chodzi tu o nagrodę materialną, ale o to co z tego konkursu wyniesiesz i czy będziesz naukę Pisma Świętego wcielał w życie.

Olimpiada Myśli JPII wymagała przeczytania przemówień Papieża, dwóch dokumentów papieskich i książki pt. ,,Dar i Tajemnica", którą Karol Wojtyła wydał na 50-lecie swoich święceń kapłańskich. W tych zmaganiach udało mi się zająć 1-sze miejsce zarówno w etapie szkolnym jak i wojewódzkim.

Po nakreśleniu sytuacji, napiszę Wam w punktach plusy, które można wynieść z tego typu konkursów i olimpiad:

+ Finał Olimpiady odbył się w Suwałkach. Nigdy wcześniej nie byłam na Suwalszczyźnie, a wystarczyły
2 dni, żebym zapragnęła tam wrócić. Ogromną zaletą jest to, że finały zazwyczaj co rok odbywają się w innych miastach. Przy okazji możesz zwiedzić rejony, w których wcześniej nie byłeś.

+ Konkursy to także nowe znajomości. Już na etapie wojewódzkim poznajesz nowych ludzi, a pomyśl, że na finale są ludzie z aż 16 województw. :) Dzięki takim konkursom możesz nawiązać nowe znajomości,  a kto wie - może nawet przyjaźnie.

+ To nie są tylko suche fakty - poznajesz autorytety. Mówię tu o Olimpiadzie. Nie polega ona tylko na tym, żeby wykuć na pamięć wydarzenia z życia Karola Wojtyły. Pozwala nam ona wcielać myśli tego wielkiego człowieka w życie. Z tego konkursu wynosi się coś więcej nić dyplom lub nagrodę. Ma się świadomość, że być może nasze życie będzie życiem bliżej Boga.

+ Gdyby nie konkurs, być może nigdy byś tych wszystkich rzeczy nie przeczytał/ła. Tak było w moim przypadku. Jeśli nie wzięłabym udziału w OKWB, raczej nie przeczytałabym Dziejów Apostolskich ani Ewangelii.

+ No i przyjemne jest to uczucie, gdy na Mszy czytana jest Ewangelia albo Dzieje Apostolskie, a Ty wiesz jakie słowa za chwilę padną, bo tekst pozostał Ci w pamięci. ;)

Nie da się ukryć, że konkurs to także ciekawe nagrody rzeczowe.

 
Książka za udział w finale - Kard. Stanisław Dziwisz opisuje 40 lat życia u boku Karola Wojtyły. (post o książce pojawi się w najbliższym czasie)

Książka, którą dostałam w szkole za udział w Olimpiadzie - przepełniona pięknymi zdjęciami z życia JPII.



Książka, którą dostałam w etapie wojewódzkim -  na każdy dzień w roku przypada jeden święty, którego działalność jest krótko opisana.

A Wy, braliście udział w konkursach lub olimpiadach religijnych?


Copyright © 2016 Oczami humanistki , Blogger