Kiedy myślimy o samotności, mamy często przed oczami starą, zaniedbaną pannę z dziewięcioma kotami. I to jeszcze taką, która nigdy nie zaznała miłości mężczyzny lub ją odrzuciła, bo jest tak wyzwolona, że do szczęścia jej nie potrzebuje.
Nie chcę mówić o takiej samotności. Nie o takiej, gdy brakuje nam bliskości drugiego człowieka, lecz o takiej, którą świadomie na jakiś czas wybierzemy.
Uważam, że każdy potrzebuje czasem chwili, żeby pobyć ze sobą sam na sam. Samotność, w tym sensie, rozumiem jako czas na zresetowanie mózgu i naładowanie akumulatorów. Aby dobrze wykorzystać taki intelektualny odpoczynek potrzebujemy być sami. Chcemy, żeby nikt nam nie przeszkadzał i dał spokojnie wszystko przemyśleć.
Idealnym rozwiązaniem jest zagospodarowanie swojego czasu tak, aby codziennie mieć takie 20 minut, żeby pobyć samemu. Żeby nic nie robić i się odprężyć. A kiedy już naładujesz akumulatory, masz dużo pozytywnej energii, żeby spędzić czas z przyjaciółmi i rodziną.
Ja czasem potrzebuje takiej chwili samotności, aby wszystko przemyśleć :)
OdpowiedzUsuńMój Blog - klik!