Bo celebrowanie tego szczególnego dnia tylko przez jeden dzień w roku jest dla słabiaków.
Urodziny to absolutnie cudowna sprawa. Od rana urywają się telefony. Wszyscy życzą Ci spełnienia marzeń, szczęścia, znalezienia drugiej połówki (
WIĘC SĄCZMY SZAMPANA i 10 RAZY DO ROKU
W końcu, kto bogatemu zabroni. Jak szaleć to szaleć. Trza się cieszyć, że było nam dane przyjść na ten świat. Że możemy go doświadczać, kształtować i podbijać. Trza żyć jak głupi, którzy zachłystują się każdą chwilą.
Moment, gdy opuściliśmy bezpieczne, cieplutkie ciałko mamki z jednej strony był jak chluśnięcie prosto w twarz, zupełnie jakby ktoś wyrzucił Cię, prosto z kąpieli, nagusieńkiego na mróz. Ale z drugiej strony ta cała akcja rozgrywająca się na porodówce była większym wygrywem życia niż milion w totka, ewentualna kolacja z Bradem Pittem lub tygodniowa możliwość mieszkania w rezydencji ,,Playboya" (
Więc czego tu nie rozumieć? To chyba wystarczające powody mówiące za tym, iż urodziny zasługują na to, by cieszyć się nimi o każdej porze dnia i nocy (dobra, nocy nie, bo kiedyś trzeba odpoczywać xD).
DOBRZE, ŻE JESTEŚ
Czyż nie cudownie byłoby codziennie słyszeć od bliskich Ci osób, że cieszą się, że Cię mają? Że po prostu jesteś? Że uszczęśliwiasz ich każdego dnia? Że bez Ciebie ich świat nie byłby tym samym światem? I na odwrót. Nie wspaniale byłoby doceniać swoich przyjaciół w grudniu i po południu, a nie tylko od święta?
Ano fajnie by było. Tylko jak to zrobić?
Otóż bardzo prosto!
Wystarczy tylko język.
Najzwyczajniej w świecie trzeba wyrażać zachwyt z tego, żeśmy się porodzili i to styknie. Zwykłe ,,Dobrze, że jesteś" wystarczy. Bo to mówi, więcej niż jakiekolwiek urodzinowe życzonka.
POCHWALĘ SIĘ, ŻE MI DZISIAJ COŚ STUKNĘŁO
Pampa dam! Wczoraj ostatni raz zasypiałam jako 18-letni człowiek, by dziś obudzić się jako 19-letnie dziewczę. Praktycznie przez tę noc nic się nie zmieniło. Nie zrobiłam się wyższa, poważniejsza ani bardziej kobieca. Ale czuję, że to jakiś nowy okres w życiu. Oddzielam tamten dobry rok grubą kreską, dostaję czystą kartkę i zaczynam zapełniać ją unikatowymi, nieśmiganymi jeszcze lepszymi 365-cioma dniami.
I ŻYCZĘ SOBIE...
Zdecydowanie więcej odwagi .Więcej chodzenia pod prąd. Więcej blogowania. Więcej pozytywnej energii. Więcej Boga. Więcej pracy nad sobą. Więcej wolontariatu. I tego, abym świętowała swoje urodziny częściej niż raz do roku.
A PO CO TO WSZYSTKO?
Może sobie myślisz ,,Co te dziewczę tu znowu wypisuje? Z urodzin się będzie cieszyła jak głupi bateryjką. Pewnie chodzi jej tylko o to, żeby zjeść tort pięć razy w roku, ot co."
Tylko sęk w tym, że znalazłam do tego świętowania jeden poważny powód.
,,Mówi się, że gdzie człowiek się urodził, ziemia jego kołyską. I śmierć jakby się z powrotem do niej tylko położyła. I buja cię, buja, aż stajesz się znów nie narodzony, nie poczęty."
~ Wiesław Myśliwski (,,Kamień na kamieniu")
I właśnie po to to wszystko, bo świat nas ze swoich objęć kiedyś wypuści.
Niestety całkiem nie rozumiem twojego optymizmu, ponieważ w ogóle nie widzę potrzeby, żeby ktoś o moich urodzinach pamiętał. Już wolę świętować daty historyczne niż to, że tego a tego dnia przyszłam na świat i zaczęłam dręczyć ludzkość swoją obecnością. No i dat historycznych jest więcej, więc więcej okazji do świętowania, i chociaż ma to jakiś sens.
OdpowiedzUsuńDlatego do mnie w dniu urodzin nikt nie dzwoni, nikt nie mówi mi, ze cieszy się, że jestem. Na szczęście. Mogę przeżyć to spokojnie, bez irytującego fałszu ,,świętowania" i zastanowić się, co robiłam przez ostatni rok ze swoim życiem. Urodziny to dobry czas podsumowań i rozpoczynania nowych planów, jeszcze lepszy niż sylwester, bo twój własny, osobisty. To jest w nich fajne.
Twoje przedostatnie zdanie po prostu mistrzowskie! W pełni się zgadzam :)
UsuńJa też uważam, że urodziny są świetnym dniem i powinno się je świętować częściej :) Dla mnie osobiście, każde moje urodziny są magiczne. Mogę wtedy podziękować, że żyję, zastanowić się nad sobą i tym, co robię, jak się zachowuje. A fakt, że już rano przychodzą osoby, z którymi nie mam możliwości spotykać się tak często, aby świętować razem ze mną, sprawia, że ten dzień jest jeszcze ważniejszy! :) Sto lat, Madzia! :)
OdpowiedzUsuńO! Widzę, że mamy podobne podejście do urodzin i świętujemy je w podobny sposób :)
UsuńPS. Dziękuję za życzenia :*
Uwielbiam świętować moje urodziny. Kiedyś ich nie znosiłam i z ogromną niechęcią przyjmowałam wszelakie życzenia. Nie wiem, w którym momencie zaczęło się to zmieniać, ale teraz, im jestem starsza, tym bardziej cieszy mnie one cieszą. Nauczyłam się przyjmować prezenty i szczerze za nie dziękować. Urodziny są fajne :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego Ci życzę!
Bardzo Ci dziękuję i cieszę się, że udało Ci się przełamać z tymi urodzinami :)
UsuńSuper pomysł :)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo lubię świętować swoich urodzin. Dziwnie się wtedy czuję. życze ci wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńŚwietny post!
http://weruczyta.blogspot.com/
Wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńW sumie to mój telefon nigdy nie urywał się od natłoku życzeń. nawet Facebook nie jest jakoś zasypany, a najszczersze słowa dostaję od znajomych (a ostatnio się okazało, że nawet nauczycielka potrafi złożyć całą litanię życzeń, przeplatając wszystko w jednej rozmowie telefonicznej - byłam za to jej naprawdę wdzięczna; szkoda, że sama nie wiem, kiedy ma urodziny, bo chętnie złożyłabym jej podobną litanię).
Trzeba się ciszyć. Czasami mi to wychodzi, czasami nie.
Za każdym razem, kiedy mam urodziny, nie potrafię przyzwyczaić przez następny tydzień do tego, że jestem starsza o rok. Ale jak to o rok? Kiedy to minęło?
Pozdrawiam
Tutti
MÓJ BLOG
Łoooo. Zazdro, że masz taką kochaną nauczycielkę :)
UsuńRównież mam takie same odczucia - no ale jak to jestem już o rok starsza? To za rok już przestanę być nastolatką? :P
PS. Serdecznie dziękuję za życzenia!
Wystarczy tylko język... no i odrobina chęci ;D
OdpowiedzUsuńWszystko się da! Nie tylko w urodziny :)