18:36

Ostatnia deska ratunku, kiedy żadna motywacja już nie działa.

Ostatnia deska ratunku, kiedy żadna motywacja już nie działa.

Motywować można się w różnoraki sposób. Jedni powtarzają sobie jak mantrę, że życie jest super fajne i trzeba z niego korzystać ile tylko się da. Niektórzy wmawiają sobie, że skoro inni ludzie tyle osiągają to trzeba by ruszyć dupsko i też zacząć coś robić, żeby nie tkwić jak nieudacznik w tyle. Ja mam takie szczególne zdanie, które świdruje mi w głowie, kiedy bardzo chcę coś zrobić, ale chęci, determinacji i odwagi trochę brak. To takie magiczne kilkanaście słów.

14:45

Wesołych Świąt, Drodzy czytelnicy! :)

Wesołych Świąt, Drodzy czytelnicy! :)

Wreszcie nadeszły tak długo wyczekiwane przeze mnie Święta Bożego Narodzenia. Z tej okazji chciałam Wam życzyć wesołych, spokojnych i radosnych Świąt spędzonych w rodzinnej atmosferze oraz wielu łask Bożych. Dużo zdrowia, szczęścia i odpoczynku. Rozwiązania wszelkich sporów i dużo, dużo, dużo miłości i ciepła. Niech nowo narodzony Jezus napełnia Was wiarą i nadzieją.


* Gabriela Gąsior & Holy Noiz - Gore gwiazda Jezusowi

11:06

Tylko ludzi stać na takie barbarzyńskie zachowania.

Tylko ludzi stać na takie barbarzyńskie zachowania.
 


 

* FILMY POCHODZĄ Z YOUTUBE Z KANAŁU ,,ANIMALS AUSTRALIA" 

Proszę, obejrzyjcie powyższe filmiki. Trwają one po około dwóch minut, a chciałabym, żebyście wiedzieli na jakiej podstawie piszę to, co poniżej przeczytacie.

Jak widzę taki film to mnie krew zalewa. Nie mogę znieść tej obojętności. Gdzieś na świecie wyrabiają się takie rzeczy. Zwierzęta traktuje się jak... Sama nie wiem jak co? Jak kukłę, która nic nie czuje? Jak maszynkę do zarabiania? I szlak mnie jasny trafia, że się uważamy za najlepszy gatunek i przypisujemy sobie prawo decydowania o wszystkim na tym świecie, a tak na prawdę, spora część ludzi zachowuje się jak bezduszne bydlaki.

W tym drugim nagraniu jest fragment jak  ledwo dysząca owca leży na ... taczce. Widać było, że wokół kręcą się ludzie. Tylko czemu nikt nie pomógł? Czemu nikt nie zareagował? Aaaa, już wiem. Przecież zdarzają się przydatki, że mdleje człowiek na przystanku w centrum miasta, a inni odwracają głowy, że niby nie widzą. To skoro nie pomaga się osobie, która straciła przytomność to, co ja tu dopiero mówię o wycieńczonej owcy.

Empatia i zwykła wrażliwość niektórych znajduje się chyba na poziomie hmmm.... nijakim. Bo niektórzy są chyba ludzkich uczuć pozbawieni. No, a najlepiej wszystko wyładować na zwierzęciu, bo ono przecież nic nie czuje. W sumie to kury się nie poskarżą, że siedzą upchane w klatkach. I tacy zwyrodnialcy chodzą sobie bezkarnie, bo przecież nikt im nic nie zrobi.

Tyle się mówi o prawach człowieka. A może wreszcie na całym świecie państwa powinny zacząć precyzyjniej kontrolować to, co się dzieje ze zwierzętami?


17:06

Życie nie jest po to, żeby być przeciętniakiem.

Życie nie jest po to, żeby być przeciętniakiem.

Nienawidzę się nie wyróżniać. Odkąd pamiętam, zawsze chciałam być inna. Lubię się ubierać po swojemu. Lubię się zachowywać po swojemu. Lubię robić wszystko po swojemu i nie oglądać się na innych. Bo życie po to jest, żeby żyć po swojemu.

Jeśli masz ochotę nosić glany, bandany i dredy to sobie noś. Nawet jak ktoś Ci wmawia, że dziewczyna powinna chodzić jak jakaś niewiasta w kiecce do kostek. Jeśli podobają Ci się tlenione włosy i neonowe opaski to nikomu nic do tego. Masz prawo wyglądać jak chcesz. To Twoje życie i możesz sam/a o nim decydować.

Życie jest zbyt krótkie, żeby być jak wszyscy. Nie oglądaj się na innych i rób to, co uważasz za słuszne. Ludzie zawsze będą gadać, bo z jakiś dziwnych względów nie lubią tych, którzy się wyróżniają. Może wychodzą z założenia, że wszyscy muszą wyglądać jak manekiny z sieciówki, mający takie same marzenia, pragnienia i cechy. No, albo po prostu zazdroszczą, że niektórzy mają na tyle odwagi, żeby się różnić.

Świat potrzebuje indywidualności. W tym całym społeczeństwie, warto być czasem po prostu dziwakiem. Dostałeś ten cenny dar, więc nie strać go na bycie przeciętniakiem.

,,Ja lubię dziwaków, Raczej trudno zaufać komuś, kto na takim świecie umie zwyczajnie wyglądać i normalnie żyć.'' ~ Haruki Murakami

18:29

5 typowych sytuacji w komunikacji miejskiej.

5 typowych sytuacji w komunikacji miejskiej.

Założę się, że większość z Was porusza się po mieście głównie autobusami i tramwajami. Niby to temat w ogóle niegodny uwagi, ale jest kilka takich sytuacji w komunikacji miejskiej, które występują niemal w każdym mieście.

1. Wsiadasz sobie do autobusu. Myślisz tylko o tym, żeby szybko usiąść i wrócić do czytania książki. Jest jedno wolne miejsce. Teoretycznie możesz na nim siedzieć, gdyby nie to, że jest to miejsce pod oknem, a miejsce od przejścia zajmuje jakaś pani. Czemu ludzie nie przesuwają się pod okno, tylko uparcie siedzą i się nie myślą o tym, żeby się przesunąć?

2. Najbardziej mistrzowska jest chwila, kiedy próbujesz sobie wyjść z tramwaju. Podjeżdżasz do przystanku, drzwi się otwierają, nie zdążysz jeszcze  wysiąść, a ludzie już wsiadają. To taka walka chyba - kto pierwszy ten lepszy. Tylko minus tego jest taki, że masz całe zadeptane buty i przy okazji się pokłócisz, zwracając ludziom uwagę, że najpierw się wysiada.

3. Niestety jest tak, że wcale nie musisz wracać autobusem o godzinie 2.00 w nocy, żeby natrafić na ,,wstawionych" ludzi.  Często już południem można jechać autobusem z pijanym facetem/kobietą. Nie dość, że śmierdzi, że nie da się znieść, to jeszcze przeklina i się awanturuje. I jedziesz tak sobie człowieku i się zastanawiasz, czy przypadkiem nie oberwiesz po twarzy lub nie zostaniesz wyzwany od najgorszych.

4. Generalnie uwielbiam jeździć z zakochanymi. Oczywiście dziewczyna musi siedzieć chłopakowi na kolanach. O i muszą się jeszcze namiętnie całować. Ja rozumiem, że ludzie się kochają i w ogóle super, ale w tramwaju czasem, aż nie da się na to patrzeć jak ludzie sobie tak namiętnie okazują uczucia w miejscu publicznym.

5. Czy obok Was też siedzą cudze torby? Kocham po prostu to, gdy jest wolne miejsce i mógłby sobie ktoś usiąść, żeby zrobiło się luźniej. O, na przykład starszy człowiek mógłby sobie usiąść i odpocząć. Ale nie, bo czyjaś torebka się zmęczyła i musiała sobie usiąść na siedzeniu...

A was spotykają, któreś z powyższych sytuacji?

21:32

Chciałem to zgwałciłem.

Chciałem to zgwałciłem.

Niektórzy wychodzą z założenia, że to kobieta jest winna gwałtowi. Skoro przechodzi po 23.00 przez ciemną alejkę to powinna wiedzieć jakie mogą być tego konsekwencje. No, a biedny facet nie panuje nad swoim popędem. Miał ochotę na seks, no to zgwałcił. To tzw. siła wyższa. Mówią, że powodów do gwałtów może być dużo. Poczynając na krótkiej spódniczce, przez kokieteryjne zachowanie, po alkohol. Ale wiecie co? Żadna z wymienionych przeze mnie przyczyn nie jest prawdziwa. Żaden facet nie ma prawa wykorzystać seksualnie kobiety, bo miała za duży dekolt...

W Indiach na porządku dziennym są gwałty. Bez względu na to, czy jest to 12-letnia dziewczynka, czy 30-letnia kobieta. Panuje tam przekonanie, że facet może wykorzystać seksualnie każdą kobietę, bo jest mężczyzną i już... W 2012 roku głośno było o gwałcie 23-letniej studentki w New Delhi. Została ona zgwałcona w autobusie przez 6-ciu mężczyzn, a potem wyrzucona na pobocze. Dziewczyna, w wyniku wewnętrznych obrażeń, zmarła.

Nie wiem jakim bydlakiem trzeba być, żeby z zimną krwią kogoś zgwałcić. Takich ludzi powinno się leczyć na głowę. To nienormalne, że ktoś sobie idzie parkiem, a nagle atakuje pierwszą lepszą dziewczynę. Tak po prostu nie można. Nie i już. Jak ktoś ma problemy z popędem seksualnym to niech idzie do seksuologa, a nie wymyśla, że to dziewczyna go sprowokowała, bo miała za krótką spódniczkę. To tak jakby stwierdzić, że komuś przyłożę za to, że ma krzywe nogi...

Gwałtu po prostu nigdy nie można usprawiedliwiać, bo winny jest tylko sprawca.


18:02

Brutalna logika ludzi, czyli spalmy byka-będzie fajnie.

Brutalna logika ludzi, czyli spalmy byka-będzie fajnie.

Dzisiaj przeglądając ,,Angorę" na jednej z pierwszych stron zobaczyłam zdjęcie byka, który na rogach ma przywiązaną płonącą belkę. Najpierw myślałam i miałam nadzieję, że to jakieś sztuczne zwierzę, ale niestety okazało się inaczej. Było to zdjęcie z festiwalu Toro Jubilo z Medinaceli w Hiszpanii. Wiedziałam, że Hiszpanie mają niezdrową fascynację bykami. Pewnie każdy z Was słyszał o Corridzie. To chore, drastyczne i bestialskie (jak na ludzi przystało) widowisko. Przed Corridą bykowi smaruje się oczy wazeliną, aby gorzej widział, a po nerkach bije się go workami z piaskiem. Jeżeli byk nacierpi się za mało, to przed walką wbija mu się szpilki w jądra. W tej chwili proponowałabym powbijać wykałaczki w jądra mężczyzn, którzy robią podobne rzeczy bykowi.

Wracając do tematu. A więc na festiwalu podpala się byka i biega on tak sobie kilka godzin. Do jasnej cholery, jakim debilem trzeba być, żeby wyrabiać takie rzeczy? Jeżeli podpalanie czegokolwiek sprawia taką radość to proponuję, żeby organizator takiego bestialskiego ,,przedsięwzięcia" sam się podpalił i biegał jak oszołomiony po placu. A my radośnie weźmiemy sobie popcorn i będziemy to oglądać.

Najgorsze jest to, że takie chore ,,imprezy" mają szerokie widownie. Gdyby nikt nie kupował biletów na Corridę, to nie byłoby mordowane tyle byków. A jeśli kogoś fascynuje oglądanie zamęczonego byka broniącego się przed gościem w złotym ubranku i czerwoną szmatą w ręce, to polecam udać się do psychiatry. 

Ludzie to najgorsze istoty na świecie. Tylko nas stać na takie barbarzyńskie i bestialskie zachowania. Dajemy sobie prawo do rządzenia wszystkim na tym świecie, bo podobno mamy największy mózg i myślimy. Szkoda tylko, że ten mózg i myślenie nie idzie w parze z empatią. Niektórzy to powinni siedzieć jeszcze na drzewach i biegać z maczetami.

14:20

Mózg pilnie poszukiwany!

Mózg pilnie poszukiwany!
Internet to genialna skarbnica wiedzy. Google zna odpowiedzi nawet na najgłupsze, najdziwniejsze i najtrudniejsze pytania. Z drugiej strony w sieci możemy znaleźć największe przykłady ludzkiej głupoty. Chcesz przykład? Proszę bardzo. Oto co znalazłam wczoraj na facebook'u:


KOBIETA:  Jaka diagnoza doktorze?
LEKARZ: Idzie rak.
KOBIETA: Nieborak.
LEKARZ: Jednej piersi będzie brak.

Zawsze wydawało mi się, że mam poczucie humoru. Jednak ten żart w ogóle mnie nie śmieszy. Nikt nie powinien się śmiać z raka piersi.

To jest taka sama sytuacja jak z sucharem o Żydach - ,,Metro dla Żydów? - Gazociąg". Żeby takie rzeczy wymyślać to już trzeba mieć coś nie tak z głową. Proponuję najpierw dowiedzieć się czym był Holocaust, a później pomyśleć, czy tego typu żart nie jest brakiem szacunku dla osób, które zginęły w obozach koncentracyjnych.

Są po prostu takie sytuacje, z których się nie żartuje. I kropka.

22:26

,,Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość"

,,Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość"

Kiedyś wydawało mi się, że ksiądz nic nie wie o życiu. Przecież nie ma żony, dzieci; nie musi martwić się o to, czy nie zostanie bez pracy. Myślałam, że księża żyją sobie w jakieś bezpiecznej przystani, gdzie problemy ich nie dotyczą.

Dlatego sama się sobie dziwiłam, iż sięgnęłam po książkę będącą rozmową chrześcijańskiego dziennikarza - Piotra Żyłki z księdzem Janem Kaczkowskim. Jak wiele różnych rzeczy - trafiła ona w moje ręce przez przypadek. Miałam w planach kupić ,,Jesteś cudem", ale jednak coś mnie podkusiło, żeby jednak wybrać tą drugą opcję. Tyle razy widziałam ,,Życie na pełnej petardzie" w księgarniach, iż stwierdziłam, że to musi być jakiś fenomen.

Chciałam codziennie czytać do poduszki po rozdziale. Miało to być ciekawe zwieńczenie wakacyjnych dni. Jednak książkę przeczytałam w dwa wieczory - siedząc do północy na balkonie (jak było ok. 30 stopni w lipcu to nie chciało się przecież spać). Z każdą kolejną odpowiedzią na pytanie, chciało się więcej i więcej. To nie jest jakaś wyreżyserowana, sztywniacka rozmowa. To przede wszystkim do bólu szczere wyznania, doświadczenia i spojrzenia na najróżniejsze sprawy ks. Kaczkowskiego. Książka jest też swego rodzaju świadectwem. Świetne jest to, że w trakcie czytania, człowiek może odnieść wrażenie, że poniekąd sam uczestniczy w tej rozmowie. 

A co mnie skusiło do przeczytania ,,Życia na pełnej petardzie"? Szczerze, to już zdanie z przedmowy Piotra Żyłki mnie zaintrygowało. Napisał on, że ks. Jan: ,,Nie cierpi kościelnego sztywniactwa." Po tym już wiedziałam, że jest to nietuzinkowa książka. Ponadto wcześniej w telewizji przemknął mi jakiś reportaż czy wywiad z księdzem Kaczkowskim o tym, iż wybudował hospicjum w Pucku. Właśnie wtedy zaczęłam szukać o Nim informacji w sieci, bo zaciekawił mnie Jego autentyzm, optymizm i pokłady energii.
Nie będę też ukrywać, że byłam również ciekawa o co chodzi z tą polędwicą w tytule. :P

Po przeczytaniu całej książki zrobiłam wielkie ,,wow". Dowiedziałam się jak piękne rzeczy robi ks. Kaczkowski. Założył On hospicjum. Jest w nim m.in. kapelanem i szefem. Nawet choroba, glejak mózgu, nie zwalnia Jego tempa.

Polecam ,,Życie na pełnej petardzie" absolutnie wszystkim. Wcale nie musisz być wierzący. Autentyzm, szczerość, odwaga, świeże spojrzenie, wrażliwość i mówienie bez ogródek księdza Jana spodoba się niejednej osobie. Ogromny plus za to, iż nie omija On rozmów na temat błędów popełnianych w Kościele. Książka to, jak dla mnie, mistrzostwo. Skłania do refleksji nad własnym życiem i inspiruje do pomagania, kochania Boga i czerpania życia pełnymi garściami.

Przepraszam, że ten post jest taki chaotyczny. Jednak nie wiem jakimi słowami mogę wyrazić to jak pięknym i genialnym człowiekiem jest Ten duchowny.

00:00

Grube dziecko to szczęśliwe dziecko.

Grube dziecko to szczęśliwe dziecko.

Tak brzmi filozofia życiowa niektórych rodziców i dziadków. Chyba każdy z Was widział otyłe dziecko. Nie mówię tu o nadwadze spowodowanej chorobą, czy przyjmowaniem leków. Mam na myśli, brzydko mówiąc, utuczone dziecko. Inaczej się tego nazwać nie da.

Kiedyś poznałam pewną rodzinę, w której dwójka dzieci była chorobliwie otyła. Rodzice wpychali w nie tak tłuste i ciężkie potrawy, że człowiek patrzył z niedowierzaniem. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nikt z tamtej rodziny nie widział w tym problemu. Uważam, że takie dzieci mają już na starcie pod górkę. Przecież muszą zmagać się z nadprogramowymi kilogramami i znosić wytykanie palcami. Już nawet nie chcę mówić jakie trudne zadanie je czeka, jeśli będą chciały schudnąć.

Jak można myśleć, że tuczenie dziecka i doprowadzenie go do chorobliwej otyłości nie niesienie za sobą żadnych konsekwencji? Nie trzeba być geniuszem, żeby wiedzieć, że nadwaga powoduje choroby układu krwionośnego, nadciśnienie czy zawały. Pomijając już kwestie zdrowotne. Grube dziecko często jest ofiarą nękania. Przecież widok małego grubaska zazwyczaj wywołuje chamskie odzywki. Niektórzy uczniowie nie omieszkają nazwać kolegi ,,tłustą świnią". Za tym idą kompleksy i brak pewności siebie, których trudno będzie się pozbyć.

Takie tuczenie dzieci często obraca się przeciwko rodzicom. Prędzej czy później zostanie im wypomniane to, że pozwolili swoim pociechom tak utyć.

16:45

Co się stało z tą chrześcijańską radością?

Co się stało z tą chrześcijańską radością?

Chrześcijaństwo z założenia jest wiarą radosną. Czasem mam wrażenie, że tak jest tylko w teorii. Nie wiem jakie Wy macie doświadczenia, ale ja ze swoich młodszych lat kojarzę Mszę z ludźmi, którzy mają miny, jakby siedzieli w Kościele za karę. Jakby radość była karana ekskomuniką. Nawet w Wielkanoc, kiedy wszyscy powinni się radować, bo Jezus zmartwychwstał, jakoś nikomu cieszyć się nie chce. ,,Alleluję" powinniśmy śpiewać z uśmiechem na twarzy. Przecież Bóg nas kocha. Jest taki super, że chce przez cały czas koło nas być. My tymczasem śpiewamy to jedno, wyjątkowe słowo niczym pieśń pogrzebową. A więc, radościo chrześcijańska, gdzie się podziałaś?

Kiedy myślę sobie o radości w Kościele, mam przed oczami chór gospel. Czuję jak ich piękne, mocne głosy wypełniają każdy zakamarek świątyni. Dodatkowo to ich świetne ,,bujanie" się w rytm muzyki i klaskanie. To jest dla mnie najpiękniejsza religijna muzyka. Dzięki niej widać jak mistrzowski jest Bóg.

W lipcu byłam na niezwykłej Mszy (chociaż wiem, że każda jest niezwykła, bo jest w niej sam Jezus). Jednak ta jedna Liturgia była inna niż wszystkie. Miała ona miejsce na Górze Św. Anny podczas XIX ,,Święta Młodzieży" (sześciodniowe rekolekcje). Trudno jest wyrazić słowami czego się tam doświadcza, ale spróbuję. Góra Św. Anny to takie niezwykłe miejsce, gdzie wszyscy są weseli z tego, że dane jest im być na tych rekolekcjach. Wyobraźcie sobie tę niezwykłą atmosferę, kiedy w jednym miejscu skumuluje się ok. 900 młodych ludzi + genialnych duszpastrzerzy.

Tam, na każdej Mszy, aż kipiała z nas radość. Wszyscy mieli uśmiech na twarzy. Dodatkowo szczęście potęgowała genialna schola i orkiestra. Nigdy wcześniej nie słyszałam tak świetnych wersji piosenek religijnych. To nie były jakieś smęty, tylko najczystsze 100% pozytywnej energii. Do dzisiaj jak przypominam sobie niektóre piosenki to mam ciary na rękach.

Jednym z najpiękniejszych momentów była modlitwa ,,Ojcze nasz", kiedy wszyscy w jej trakcie trzymaliśmy się za ręce. Właśnie u Franciszkanów zobaczyłam, że wiara nie musi być nudna, smutna i drętwa. Dzięki im za to :)

Jeżeli jeszcze nie zobaczyliście i nie doświadczyliście chrześcijańskiej radości, to polecam udać się na rekolekcje dla młodzieży. Niezwykłe przeżycia gwarantowane. I mówi Wam to człowiek, którego kiedyś prawie siłą trzeba było zaciągać do Kościoła.

14:27

Co z tymi nastoletnimi matkami?

Co z tymi nastoletnimi matkami?

Z roku na rok wzrasta liczna ciężarnych dziewczyn. Mówią, że to już nie są te czasy, kiedy z dziećmi ,,czeka'' się do ślubu. Nie wiem, czy wiecie, ale najmłodszą matką w Polsce została 13-latka. Praktycznie nie wyobrażam sobie zostania matką w tak młodym wieku... Ale to niech już sobie każdy indywidualnie ocenia. Takim sposobem zdarzają się tzw. ,,wpadki". Osobiście nie lubię tego określenia. To dziecko - nie jakaś ,,wpadka". Wpaść to sobie może śliwka w kompot. No ludzie. Trzeba być świadomym, że owocem seksu mogą być dzieci. I z tym trzeba się liczyć i brać odpowiedzialność.

Przejdę jednak do sedna sprawy - jak traktowane są nastoletnie matki? 
  
To wszystko zależy od środowiska. Są takie rodziny, gdzie ojciec dziewczyny, gdyby mógł - zaciukałby jej chłopaka. Jeszcze inni rodzice  najchętniej wywaliliby z domu ciężarną dziewczynę, bo przecież to wstyd na całą wieś. Zdarzają się jednak takie rodziny, które popłaczą, pokrzyczą, ale w ostateczności wspierają córkę w trakcie ciąży i wychowywania dziecka.

A co jeśli chodzi o reakcje innych ludzi? No zawsze znajdą się Ci od oskarżania i wytykania palcami. Oczywiście ciąża stanie się głównym tematem na osiedlu, w warzywniaku i pod Kościołem. Dodatkowo durne teksty w stylu: ,,ale puszczalska".

A w szkole? - sensacja. Niektórzy są za opcją, żeby dać ciężarnej dziewczynie szansę kontynuowania nauki. Znajdą się też tacy, którzy będą walczyć o usunięcie takiej uczennicy ze szkoły, bo przecież gorszy innych i na pewno rozsieje falę ciążowej epidemii. 

A gdzie w tym wszystkim jest ciężarna?

Nie chcę pochwalać takiego zachowania. Sama nie wyobrażam sobie zostania matką w wieku 15 lat, bo dzieci nie powinny mieć dzieci. Jednak zdaję sobie sprawę, że ludzie pochodzą z różnych domów. Niektóre są normalne i spokojne. W innych są codzienne awantury i libacje alkoholowe. Wszystkie przypadki nastoletnich matek trzeba rozpatrzyć indywidualnie. Każdemu się różnie układa w życiu. Dlatego jak już dziewczyna zajdzie w ciąże to dajmy jej pomoc. No trudno stało się. Czasu się nie cofnie. A dziecko, które ma się urodzić nie jest niczemu winne. Pamiętajmy, że pomagając dziewczynie, zarazem bezpośrednio pomagamy jej dziecku. 

Oczywiście, trzeba uświadomić nastolatce, że źle zrobiła itd. Ale w ostateczności nie można jej zostawić samej. Szczególnie w przypadku, gdy ,,kochający" chłopak okazuje się dupkiem, bo tak naprawdę to on nie wiedział, że dzieci biorą się z seksu, że to nie jego wina, a tak poza tym to obowiązkiem dziewczyny jest się zabezpieczyć.

00:00

5 babskich problemów życia.

5 babskich problemów życia.

Kobiety już takie są, że mają zmartwienia, których nikt oprócz nich nie zrozumie. Przecież facet nie jest w stanie pojąć co czujemy, kiedy otwieramy szafę i nie mamy co na siebie włożyć.

Wyodrębniam takie 5 odwiecznych ,,babskich problemów".

1. Jest późny wieczór. W zasadzie idziesz już spać, bo jutro musisz wcześnie wstać. Jednak przypominasz sobie, że kupiłaś ostatnio taki fajny, czerwono-krwisty lakier. Aż grzech go nie wypróbować. Przecież super będzie wyglądał z białą koszulą. No i malujesz sobie paznokcie. Jeszcze może do końca nie wyschły, ale i tak ze zmęczenia kładziesz się spać. Masz tylko nadzieję, że jakaś tajemnicza moc uchroni je przed niszczycielską mocą kołdry. Budzisz się rano i dupa. Pościel odbiła się na paznokciach... Całe malowanie poszło się bujać na palmie. Teraz lakier trzeba zmywać..

2. Właśnie wstałaś sobie wcześniej i akurat znajdzie się chwilka, żeby wyprostować włosy. Wszystko cacy-wyglądasz genialnie. Wychodzisz sobie z domu, idziesz do autobusu i nagle orientujesz się, że na dworze jest wilgotno. Kap, kap, kap - deszczu coraz więcej, a z wyprostowanych włosów nici. Nagle zaczynają się kręcić, puszyć, stroszyć itd. (Ci, co mają kręcone włosy, zrozumieją ten ból). Takim oto sposobem wyglądasz jak zmoczona fretka. Każdy włos w inną stronę.

3. Idziesz sobie do sklepu i zauważasz fajne koszule w kratę. Bierzesz sobie 5 do przymierzalni. Jednak co się okazuje? Nie zapinasz się w nich... Nie, nie jesteś za gruba. Po prostu masz ,,nieodpowiedni" biust. Czasem mi się zdaje, że producenci odzieży zapominają o tym, że kobiety mają cycki. Dopięcie się w koszule często graniczy z cudem. A przecież nie będziesz ryzykować, że guzik nagle oderwie się i wystrzeli, trafiając Twojego rozmówcę w czoło...


4. Twoja szafa pęka w szwach. Masz sto tysięcy par bluzek, swetrów, żakietów, spodni, sukienek, spódniczek, kurtek, butów itd. Dodatkowo byłaś ostatnio na wyprzedażach i dziko się obkupiłaś. Ale kiedy idziesz wybrać w co się ubrać, okazuje się, że nie masz dużego wyboru. To nie wyprasowane, tamto niewyprane... I takim oto sposobem stoisz 20 minut przed szafą z nadzieją, że zaraz przyjdzie Gok Wan z torbą nowiutkich, modnych ciuchów dla Ciebie.

5. Kupiłaś sobie niedawno 10 gumek do włosów. Pocieszyłaś się nimi przez miesiąc, ale nagle zaczęły znikać. Jedna spadła Ci z ręki, drugą pożyczyła koleżanka, a reszta zgubiła się w niewyjaśnionych okolicznościach. Nagle zostaje Ci tylko jedna gumka i pilnujesz jej jak stu milionów dolarów.

A Wy też miewacie, któryś z tych problemów? :)

00:11

Masz spełnić moje marzenia, dziecko!

Masz spełnić moje marzenia, dziecko!

,,Zawsze chciałam być światowej klasy baletnicą, ale tak się złożyło, że nie było mi dane tego zrealizować. Dlatego, kiedy będę już miała córeczkę to zapiszę ją na balet. Co z tego, że może jej to w ogóle nie interesować. Najwyżej trochę popłacze i jej przejdzie. W końcu muszę spełnić swoje niezrealizowane marzenia." - tak właśnie myślą niektóre matki. ,,A ja zawsze chciałem być piłkarzem. Niestety kontuzja mi to uniemożliwiła. Jednak, kiedy będę miał syna, to zapiszę go do jakieś drużyny. Będzie drugim Lewandowskim." -  tak myślą niektórzy ojcowie.

Na prawdę część rodziców ma takie podejście do własnych dzieci. Załóżmy, że syn idzie dopiero do przedszkola, a jego tato już wie, że będzie on studiował medycynę. No kurde. Każdy ma prawo sam decydować o sobie. To my wybieramy czy chcemy studiować prawo, informatykę czy teologię. Fakt. Rady rodziców są przydatne. Przecież na tym m.in. polega ich zadanie, że pomagają nam podejmować wybory. Oczywiście powinniśmy się doradzać i pytać, ale decyzje muszą być samodzielne. Nie może być tak, że musisz realizować aspiracje swoich rodziców.

Czasem słyszę jak ktoś mówi: ,,Muszę iść na medycynę, bo mój tato mi tak karze. Z drugiej strony mama zawsze marzyła, żebym został prawnikiem. No i co mam zrobić? Nie chcę zawieść żadnego z rodziców." To cholernie trudna sytuacja. No bo jak tu podejmować wybory skoro ktoś pisze za nas scenariusze?

Najbardziej rozwala mnie sytuacja, kiedy jakaś nawiedzona mamusia wymyśla sobie, że jej córeczka będzie piosenkarką. Karze chodzić temu biednemu dziecku na lekcje śpiewu, mimo że to wręcz ryczy przed każdymi zajęciami. Wszystkie dzieci bawią się na podwórku, a dziewczynka ćwiczy kolejne utwory Whitney Houston. Mama sobie myśli, że przecież ona wie, co dla córki jest najlepsze. Poza tym dziecko pobeczy sobie 5 lat, że nie chce śpiewać, ale może kiedyś to polubi.

Mam to szczęście, że rodzice nie podejmują za mnie moich decyzji. Sama sobie wybrałam liceum i sama sobie wybiorę studia. Owszem. Często radziłam i radzę się ich, omawiam z nimi dużo spraw, bo oni znają mnie najlepiej. Jednak ostateczne decyzje należały i należą do mnie. Przecież to ja wiem co mnie interesuje i w jakim kierunku chcę się kształcić. Myślę, że to mnie w pewnym sensie usamodzielniło.

Nie chcę tu robić jakiś rodzicielskich rad, bo sama nie wiem jak się będę zachowywać będąc matką. Wiem, że rodzice chcą jak najlepiej dla swoich dzieci. Jednak trzeba dać im pewną swobodę. I do diaska nie traktować ich jak takie perfekcyjne istotki do spełniania własnych marzeń. Chyba nie muszę mówić, co się dzieje, kiedy dziecko, będące całe dzieciństwo pod presją, wyrwie się z domu...

00:00

5 rad jak przebrnąć przez liceum i nie zwariować.

5 rad jak przebrnąć przez liceum i nie zwariować.

Dla wielu osób nauka w liceum to najlepszy okres w życiu. Natomiast dla drugich to tylko nauka, nauka, nauka z przerwą na stres. Tak wiem, że prawdziwa jazda bez trzymanki zaczyna się na studiach i że liceum stanowi trening przed nimi. Więc proszę, nie piszcie mi tego w komentarzach.

Dla mnie liceum było dużym przeskokiem w porównaniu z gimnazjum. Mam nadzieję, że dzięki niektórym radom, uda Wam się pewnych błędów już na początku uniknąć :

Po pierwsze: Dobrze zastanów się jaki profil w liceum wybrać. Jeśli jesteś dobry w przedmiotach humanistycznych, a słaby w ścisłych, to nie brnij w żadne biol-chemy i inne mat-fizy. Idź do takiej klasy, w której masz szansę się utrzymać. Bez sensu, żebyś się zarzynał/a 3 lata w mat-fizie ledwo zdając.

Po drugie: Masz już wybrany ten swój profil-humana załóżmy. Okazuje się jednak, że wkuwanie konstytucji na pamięć nie jest dla Ciebie, a analizowanie mickiewiczowskich ,,Stepów Akermańskich" przyprawia Cię o dreszcze. Co wtedy? Osobiście proponuję przenieść się na inny profil, jeśli to możliwe. Tylko zrób to ewentualnie jak najszybciej. Nie czekaj z tym do drugiej klasy lub dłużej.

Po trzecie: Uświadom sobie, że ocena dostateczna (3) to w liceum dobra ocena. To już nie jest gimnazjum, że na lajcie zgarnia się same czwórki i piątki. Ogarnięcie tej zasady zajęło mi cały pierwszy rok. Więc nie popełniajcie moich błędów i szybko zdajcie sobie sprawę, że w liceum nie tak często ktoś ma czerwone paski i szóstki na świadectwie.

Po czwarte: Nie stresuj się zbytnio. Wiem, że to trudne, ale chociaż spróbuj. Zauważyłam, że jak się podchodzi do nauki na luzie to i oceny są lepsze. Przynajmniej u mnie to się sprawdza. Czasem im więcej się uczę, tym gorzej idzie mi w szkole. UWAGA! Nie mam na myśli tego, żebyście zlewali naukę i się nią nie przejmowali. Zdrowy rozsądek i równowaga między szkołą a czasem wolnym to podstawa.

Po piąte: Ameryki tu nie odkryję, jeśli stwierdzę, że głównym celem liceum jest pomyślne zdanie matury. Dlatego skupiaj się na przedmiotach rozszerzonych, czyli tych, które najprawdopodobniej będziesz zdawać na maturze. Trzeba sobie ustalić priorytety. Jeśli jesteś na humanie to najbardziej skupiasz się na polskim, wosie i historii. Przykładasz się również do języków obcych, bo one zawsze się w życiu przydadzą. Dopiero po tych przedmiotach jest cała  reszta szkolnych pierdół np. błyskotliwie mądre lekcje przyrody. Legenda głosi, że komuś w życiu przydała się ,,Przyroda" z liceum. W praktyce: jeśli masz w jednym dniu sprawdzian z wiedzy o kulturze i historii to radzę najpierw uczyć się na historię.

Oczywiście nie ze wszystkim radami musicie się zgadzać. Pisałam na podstawie mojego doświadczenia. Nie chodzę do lajtowego liceum. Strasznie nas cisną, a poza tym mamy na koniec każdego semestru egzamin semestralny. Jestem na humanie więc piszę w grudniu egzamin z polskiego podstawowego i rozszerzonego, matematykę podstawową, historię i wos. W maju natomiast piszę wszystkie powyższe testy + egzamin z języka angielskiego i niemieckiego (materiał z całego roku).  Dlatego chciałam się podzielić moimi pomysłami  jak przeżyć liceum i nie oszaleć. :)



14:28

Wbiję Ci szpilę, bo nie wytrzymam!

Wbiję Ci szpilę, bo nie wytrzymam!

Z jakiś niewiadomych mi przyczyn niektórzy to tak sobie lubią dogadywać innym. Jaka w tym jest przyjemność ja się pytam? Czy to serio takie fajne uczucie jak się komuś sprawi przykrość i przy okazji podniesie ciśnienie? A może wbijanie innym szpili to swego rodzaju hobby dające przy tym dziką satysfakcję?

Wyznaję zasadę, że jak ma się komuś powiedzieć coś tylko po to, żeby dogadać, to lepiej nic nie mówić. Mi nie ulży, a komuś można sprawić przykrość.

Byłoby super, gdybyśmy byli dla siebie milsi. Nie mówię, że mamy sobie wchodzić w tyłek bez mydła, ale chodzi mi o zwykłą, ludzką kulturalność i koleżeństwo. Szkoda tylko, że niektórzy się zachowują tak jakby pokończyli jakieś specjalne kursy pt. ,,Chamskie docinki-Poziom: expert" czy coś w stylu ,,Jak wykorzystać 105% wredoty".

PS. Wcale nie zakładam, że ludzie są fuuu czy tam bleee jak kto woli. Mam na myśli tylko te skrajne przypadki, z którymi chyba każdy się chociaż raz zetknął.

00:00

Kiedy nie warto dyskutować?

Kiedy nie warto dyskutować?

Można powiedzieć, że dyskusje w pewien sposób nas kształtują. Weryfikują one czy potrafimy bronić swoich racji i poglądów. Mogą być one dla nas sprawdzianem, czy umiemy się obronić i być wiernym swoim przekonaniom. Jednak czy zawsze warto wdawać się w dyskusje?

Wyodrębniam sobie takie dwie sytuacje, w których nigdy nie wchodzę w dyskusje. Po pierwsze nie wymieniam się poglądami z ludźmi, którym chodzi tylko o zdenerwowanie drugiej strony. No cóż poradzić, są tacy, którzy mają przeciwne zdanie w ważnej dla Ciebie sprawie tylko po to, żeby Cię wkurzyć. Chodzi mi tu o tzw. ,,podpuszczanie". Nie warto dyskutować z człowiekiem, który chce tę drugą stronę sprowokować do gniewu. Uważam, że wymieniać poglądy trzeba na odpowiednim poziomie.

Po drugie nigdy nie wchodzę w dyskusje w internecie. Wydaje mi się, że jak człowiek raz się odezwie to powoduje to tylko lawinę niepotrzebnych i często wulgarnych komentarzy. Czasem obserwuję podobne rzeczy na facebook'u. Niby mała wymiana zdań, a kończy się prawie groźbami. Tak szczerze to mam wtedy ochotę przynieść sobie popcorn i przez pół godziny czytać te durnowate spiny. Osobiście jakoś szkoda by mi było nerwów na kłócenie się z jakimś internetowym hejterem, który nie miałby odwagi rozmawiać w realu.

Są po prostu ludzie, z którymi dla świętego spokoju lepiej nie wchodzić w wymianę zdań...

00:30

Jaki jest typowy młody chrześcijanin?

Jaki jest typowy młody chrześcijanin?

Często krążą jakieś dziwne stereotypy na temat młodych wierzących. Postrzegani są oni niczym ,,nawiedzeńcy" z Oazy, którzy siłą-prośbą i groźbą chcą nawracać swoich rówieśników. To, że ktoś jest chrześcijaninem nie oznacza wcale, że nie ma własnych poglądów i na ślepo przyjmuje prawdy wiary.

Uważam, że młodzi wierni są otwarci na indywidualność drugiego człowieka. Nie chcą palić homoseksualistów na stosach i nie hejtują innych za odmienne poglądy.

A co jeśli chodzi o ubiór? To że dziewczyna jest chrześcijanką wcale nie oznacza, że chodzi w kieckach do kostek i golfie. Tak samo wierzącym może być zarówno chłopak z długimi włosami, glanami, kolczykami i dziarami jak i ten, który codziennie chodzi pod krawatem.

A jak ja odbieram młodych wierzących? Uważam, że to świetni ludzie, którzy wiedzą po co żyją. Niezwykle radośni i uśmiechnięci. Najczęściej otwarci, tolerancyjni i pomocni.

Wiadomo, że co człowiek to inny charakter. Wśród grona wierzących są zarówno dobrzy i otwarci ludzie jak i Ci nie do końca w porządku. Zdaję sobie sprawę, że są pewne wyjątki we wspólnocie Kościoła. Chciałam jednak zwrócić uwagę, że młodzi chrześcijanie nie powinni być uważani jako ludzie nawiedzeni, którzy nie realizują się nigdzie poza Religią.


17:18

,,Chemia"-kochaj, jakby jutra miało nie być!

,,Chemia"-kochaj, jakby jutra miało nie być!

Byłam wczoraj w kinie na ,,Chemii". Długo zastanawiałam się, czy obejrzeć ten film, bo niestety mam to do siebie, że wszystkie historie cholernie przeżywam. Jednak kiedy zobaczyłam zwiastun ,,Chemii" w internecie, stwierdziłam, że koniecznie muszę obejrzeć całą ekranizację.

Najpierw wprowadzę Was w całą historię. Ona-Lena zwalnia się z pracy, a on-Benek zostaje z niej wyrzucony. Los chciał, że dwójka tych ludzi przypadkowo się spotkała i zakochała w sobie. Spędzili oni ze sobą kilka szalonych tygodni  po czym Lena wyznała Benkowi, że ma raka piersi. Tak właśnie rozpoczęła się ich wojna ze śmiertelną chorobą.

Osobiście uderzyła mnie ogromna determinacja Leny. Niezwykły był jej apetyt na życie. Często nam brakuje takiej spontaniczności. Podziwiam odwagę tego małżeństwa, gdyż zdecydowali się na dziecko. Mimo że lekarze nie byli przychylni ciąży to rodzice się nie poddali.

Szczególnie pamiętam scenę jak Lena płakała w łazience. Była już bez włosów, wychudzona. Benek zaś siedział pod drzwiami mieszkania i również płakał. To szczególnie mnie poruszyło, bo zostało pokazane jak w tym cierpieniu jesteśmy bezradni; niby razem, a jednak każdy przeżywa to samotnie. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić ile odwagi wymaga walka z chorobą, która tak bardzo wyniszcza ciało i psychikę.

Mogę powiedzieć, że film przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, gdyż ukazuje niezwykłe uczucie młodych ludzi, którzy muszą się zmierzyć zarówno z fizycznym jak i psychicznym cierpieniem. Myślę, że ta ekranizacja jest pewnym przełomem jeśli chodzi o sytuację kobiet chorych na raka. Cała historia podkreśla, iż kobieta po mastektomii to przecież dalej kobieta. Warto dodać, że film powstał na kanwie wydarzeń z życia Magdy Prokopowicz (założycielki Fundacji Rak 'n' Roll). Walczyła ona o to, żeby dać chorym kobietom szansę na godne życie i aby były one traktowane z należytym szacunkiem.

Jeśli nie oglądałeś ,,Chemii" to zrób to koniecznie. Film daje wiele do myślenia. Jest niezwykle wzruszający.  Najnormalniej w świecie zrobiło mi się głupio, że często moim problemem są nieułożone włosy, w czasie kiedy ludzie cierpią. Dzięki ,,Chemii" zmieniło się moje podejście do pewnych spraw; poprzestawiały mi się pewne priorytety. Wyniosłam z tego filmu naukę na całe życie. Pewne urywki z filmu na pewno zostaną mi w pamięci.

Jedna z piękniejszych lekcji tego filmu brzmi: ,,Kochaj, jakby jutra miało nie być".

A poniżej zostawiam zwiastun.


00:30

Idź być piratem drogowym gdzie indziej.

Idź być piratem drogowym gdzie indziej.

Czasem kiedy jadę z tatą autem, nagle z nie wiadomo jakiej strony wyjeżdża auto grzejąc ile tylko wlezie. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt, że na drodze jesteśmy odpowiedzialni również za innych.

Najczęściej jest tak, że gdy ktoś celowo przekracza prędkość i powoduje wypadek to wychodzi z niego ewentualnie potłuczony, posiniaczony lub ze złamaniami. Życie jednak tracą niewinni ludzie, w których taki pirat drogowy wjechał.

Nigdy tego nie zrozumiem... Jak chcesz się człowieku wyszaleć to rób to gdzie indziej, a nie na drodze! Jak masz pomysł, żeby pojeździć sobie wbrew przepisom i pochwalić się tym na youtubie to walnij się w łeb i poczekaj aż Ci przejdzie. Chyba, że masz dziką chęć prowadzić to jedź gdzieś gdzie nie ma ruchu (chociaż nie wiem czy są takie miejsca) i tam sobie jeździj. Najwyżej wpadniesz w pierwsze lepsze drzewo i się rozbijesz. Ale to już Twój wybór.

10:15

Daje Ci hejtem z oczu.

Daje Ci hejtem z oczu.

Też tak znasz takich ludzi, którzy się patrzą na innych z takim hejtem w oczach? No ja akurat takich znam. Mijasz się gdzieś z nimi, a oni tak się tak na Ciebie gapią jakbyś im co najmniej szczeniaczka na pasach rozjechał.

Nie mówię o pojedynczych sytuacjach, bo czasem to przypadek decyduje o wyrazie naszego spojrzenia. Chodzi mi o ludzi, którzy patrzą się na innych z jakimś dzikim wyrzutem. Najbardziej bawi mnie to, że najczęściej się człowiek z tymi osobami nie zna. Jednak oni i tak przy każdej okazji będą Cię mierzyć wzrokiem.

Nie chcę, żeby teraz wyszło na to, że hejt w oczach innych ludzi jest nadrzędnym celem mojego życia oraz, że rozmyślam o nim po nocach. Po prostu mnie to dziwi, że niektórzy mają tak wredne spojrzenia, że gdyby mogli to by Ci powiedzieli, że jesteś debilem.

00:30

Profilaktyka uzależnień w szkołach mnie rozwala.

Profilaktyka uzależnień w szkołach mnie rozwala.

Typowe pogadanki na temat narkotyków zaczęły się u mnie w gimnazjum. Polegały one na tym, że stawała sobie nauczycielka przed klasą i mówiła, że nie można brać narkotyków, bo można od nich umrzeć. Serio, to miało kogoś przestrzec? Część klasy wgl tego nie słuchała, bo narkotyki ich nie obchodziły. A nawet jak niektórzy słuchali to po 2 minutach już i tak zapominali o czym Pani mówiła, bo to nie robiło na nich wrażenia. Młodym trzeba czegoś więcej.

Może i idea była dobra, ale wydaje mi się, że młodzież potrzebuje namacalnych dowodów na to, że dragi na prawdę niszczą życie. Gdyby tak jakiś były narkoman, alkoholik etc. zdecydował się powiedzieć swoją historię to może udałoby się kogoś przed tym dziadostwem ustrzec. Takie autentyczne świadectwa serio robią wrażenie. Ma się poczucie, że ten były narkoman wie o czym mówi, bo przecież to wszystko przeżył.

Myślę, że dopiero taka forma profilaktyki byłaby w stanie komuś poukładać pewne rzeczy w głowie. Jeśli uzależniony powie do czego go używki doprowadziły to możliwe, że ktoś nie popełni już jego błędu.

00:30

Kompleksy są do dupy.

Kompleksy są do dupy.

To mało poetyckie stwierdzenie, ale dość dosadne. Po co się ceregielić. Lepiej mówić wprost jak jest. A więc stwierdzam, że kompleksy są do dupy. To takie dziwne coś co nas ciągnie w dół. Jednak trudno jest się od tego dziadostwa odpędzić.

Niski wzrost, 2 kilo nadwagi czy zbyt mały biust to idealny powód do tego, żeby mieć kompleksy. No bo jak możesz mieć 2 kilo nadwagi jak reszta Twoich koleżanek kupuje sobie spodnie w rozmiarze 36?! Normalnie sytuacja bez wyjścia. Chyba zostaje tylko skoczyć z dywanu.

A wiecie skąd się biorą kompleksy? W dużej mierze powstają w naszej głowie po tym jak nam wbili do mózgu, że są określone kanony piękna. Chyba nie muszę mówić jak będzie na siebie patrzyła dziewczyna, która najpierw naogląda się ,,ideałów" i innych tam kanonów piękna. I wychodzi na to, że ona się w tych ramach nie mieści, bo ma krzywy nos i 160 wzrostu w kapeluszu.

Radzę więc mieć kompleksy w przysłowiowych czterech literach. Nic Ci one nie dadzą, a tylko humor zepsują.

00:30

Czy można przejść na wegetarianizm będąc nastolatkiem?

Czy można przejść na wegetarianizm będąc nastolatkiem?

Wiele osób uważa, że tylko mięso może dać nam odpowiednie składniki odżywcze, witaminy i energię do życia. A więc czy szkodliwe jest przechodzenie na wegetarianizm będąc nastolatkiem?

Jestem przekonana, że nie. Wykluczenie z diety mięsa nie sprawi, że urosną Ci królicze zęby, a na Twoim talerzu będzie tylko trawa. A tak na serio to  chodzi mi o to, że zmiana diety nie musi sprawić, że przestaniesz rosnąć, mózg Ci wyparuje czy przestaniesz miesiączkować. Oczywiście mówię tu o mądrych i przemyślanych decyzjach, kiedy mięso odpowiednio zastąpimy innymi produktami. Jeśli nie wiesz jak to zrobić, skonsultuj się z dietetykiem lub wyszukaj potrzebnych informacji w internecie (teraz aż roi się od bezmięsnych przepisów, jadłospisów, porad itd.).

Ja akurat przestałam jeść mięso mając 14 lat. Wyniki z krwi mam książkowe i nie narzekam na  problemy zdrowotne czy brak energii. 

Jeśli będziesz robić rutynowe badania w stylu pobieranie krwi, to na prawdę wegetarianizm nie wyrządzi Ci żadnej krzywdy. Liczy się tylko zdrowy rozsądek i odpowiedzialność.

00:30

Papierowy lampion.

Papierowy lampion.

Jestem ogromną fanką wszelkiego typu świeczek, świeczuszek, pachnidełek i innych rzeczy tego typu, dlatego dzisiaj przedstawię Wam tutorial jak zrobić papierowy lampion.

Co będzie potrzebne?
  • papier śniadaniowy
  • klej Vicol 
  • woda
  • pędzelek
  • plastikowa miseczka
  • czarna wstążka
  • dżety
  • czarna farba
  • nożyczki
  • balon
Przygotowanie:
  1. Papier śniadaniowy tniemy w paski o długości 7 cm i szerokości 4 cm. 
  2. Wyciskamy do miseczki klej Vicol i dodajemy ok. łyżeczkę wody, żeby był rzadszy. Szczerze mówiąc to zawsze robię to na oko. 
  3. Pompujemy balon. Wielkość lampionu zależy od tego do jakiego rozmiaru balon nadmuchamy.
  4. Balon smarujemy klejem rozcieńczonym z wodą i naklejamy prostokąty wycięte z papieru. Kiedy nakleimy pierwszą warstwę, zostawiamy balon na kilka godzin, żeby wysechł. Następnie naklejamy kolejne warstwy. Im więcej papieru nakleimy tym lampion będzie trwalszy.
  5. Należy pamiętać, że balon obklejamy do 3/4 jego wysokości. Po wyschnięciu przekłuwamy balon i delikatnie odklejamy go od ścianek lampionu.
  6. Teraz nasze cudeńko możemy dowolnie ozdobić. Ja swój lampion okleiłam wstążką i dżetami. Na niezamalowanych miejscach narysowałam typowe esy-floresy wykałaczką. Było to dość pracochłonne, ale opłacało się. 




Do wnętrza lampionu nasypałam kaszy, żeby był on bardziej stabilny. Należy jednak pamiętać o tym, że gdy zapalimy świeczkę w lampionie to musimy mieć go w zasięgu wzroku. To jednak papier i nigdy nic nie wiadomo (odpukać :).







17:31

W szkole uczy się nas tylko rozwiązywania testów.

W szkole uczy się nas tylko rozwiązywania testów.

Mam czasem takie wrażenie, że przez całe gimnazjum uczyłam się tylko po to, żeby rozwiązać test kończący tę szkołę. Ten właśnie jeden egzamin miał sprawdzić ile się przez tamte 3 lata nauczyłam. Tak, jeden egzamin ma sprawdzić całą Twoją wiedzę. Najbardziej wkurzające w tym wszystkim jest to, że czasem na prawdę ktoś się świetnie uczy, ale przychodzi na egzamin cały zestresowany, bo w głowie ma tylko myśl, że od tego wszystko zależy. Często jest właśnie tak, że osoby, które dobrze się uczą kiepsko piszą egzaminy. Dla porównania taki uczeń, który zlewa na wszystko i siada do podręczników jak mu się zachce pisze całkiem nieźle, bo przychodzi na luzie, a wynik testu lata mu koło nosa.

Tak samo jest teraz w liceum. Wałkujemy zadania maturalne po to, żeby wiedzieć jakich zadań możemy się spodziewać i co może nas zaskoczyć.

Serio, odnoszę wrażenie, że wkuwam to wszystko tylko po to, żeby zdać maturę. Nie liczy się wgl wykorzystanie wiedzy w życiu. Przecież cały proces edukacji polega na tym, żeby potrafić rozwiązywać jakieś debilne zadania w stylu ,,wybierz poprawną odpowiedź: A,B,C,D"...

00:30

Liebster Blog Award po raz pierwszy.

Liebster Blog Award po raz pierwszy.

W zeszły weekend zostałam nominowana przez Blog Freedom is my soul do Liebster Blog Award. Przy okazji chciałam podziękować za nominację. ;)

Zabawa polega na tym, że odpowiadamy na 11 pytań sformułowanych przez osobę, która nas nominuje. Po tym jak odpowiemy, nominujemy kolejne blogi zadając im również 11 wymyślonych przez nas pytań.

No to zaczynam :)

 1. Co sprawiło, że zaczęłaś prowadzić bloga?
 Zaczęło się od czytania innych blogów. Kiedy widziałam jak stali czytelnicy komentują blogowe posty to stwierdziłam, że ja też chciałabym mieć swoje miejsce w internecie. Tak właśnie w lipcu 2015 powstał mój blog. Miałam w planie, żeby dzielić się z innymi m.in. moimi przemyśleniami na przeróżne tematy, przepisami kulinarnymi oraz pomysłami na DIY. Blog miał się stać przede wszystkim pewną formą samorealizacji.

2. Jakie był początki Twojego blogowania?
Na początku byłam bardzo przejęta całym tym blogowaniem (oczywiście przejęta w pozytywnym sensie). Z czasem stało się to świetną zabawą. Teraz już nie wyobrażam sobie dnia bez pisania postów.

3. Miejsce, które chciałabyś odwiedzić i dlaczego?
Po maturze chciałabym odwiedzić Bieszczady. Kiedyś w jakieś książce znalazłam zdjęcie Bieszczad latem. To był najpiękniejszy krajobraz jaki widziałam, dlatego chciałabym zobaczyć go na żywo.


4. Co sprawia Ci największą radość w życiu?
Staram się ze wszystkiego czerpać radość. Największe szczęście dają mi chwile spędzone z rodziną i przyjaciółmi, kiedy po prostu nie muszę się niczym martwić tylko cieszyć się tym co jest tu i teraz.

5. Jak opisałabyś siebie w paru zdaniach?

Miła, uprzejma, kulturalna i spontaniczna. Staram się myśleć pozytywnie. Czasem za bardzo się wszystkim przejmuję Cieszę się największymi pierdołami. Potrafię walczyć o swoje. Zawsze bronię swoich poglądów, jeśli jest taka potrzeba.

 6. Czy jest osoba, która Cię inspiruje, albo którą podziwiasz? Jeśli tak to dlaczego?
Inspiruje mnie Ś.P. Marek Kotański, czyli polski psycholog, który założył Monar i Markot. Podziwiam jego ogromne pokłady dobra i miłości do drugiego człowieka.

7. Jakie jest Twoje ulubione zajęcie w wolnej chwili?

W wolnych chwilach szczególnie lubię robić 3 rzeczy-wyplatać z papierowej wikliny, czytać książki lub bawić się ze świnką morską. W wolnym czasie uwielbiam jeszcze słuchać muzyki. Tak szczerze mówiąc to słucham jej nawet jak nie mam na to specjalnie czasu.

8. Jakie jest Twoje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa?
Najlepiej wspominam moje wspólne spacery z mamą, tatą i siostrą po Ogrodzie Japońskim  we Wrocławiu.

9. Czego obawiasz się w życiu?
Obawiam się, że nie uda mi się zrealizować wszystkich planów, które zrealizować bym chciała.


10. Ulubiony gatunek muzyczny?
Nie mam ulubionego gatunku muzycznego. Słucham po prostu muzyki. ;) Od mojego humoru zależy czy słucham jazzu, reggae, rocka czy muzyki klasycznej.

11. Ulubione kosmetyki
Najbardziej lubię kupować mascary oraz lakiery firmy Safari.


NOMINUJĘ:
Natalia Kraj 

Będzie mi bardzo miło, jeśli odpowiecie na nominację. :)

 MOJE PYTANIA:
1. Jaka jest Twoja ulubiona książka?
2. Gdybyś miała zaplanować idealny, wakacyjny dzień to jakby on wyglądał?
3. Bez jakiego przedmiotu/rzeczy nie mogłabyś żyć?
4. Co najbardziej cenisz sobie w innych ludziach?
5. Jaki jest Twój ulubiony blog?
6. Jaki kraj chciałabyś odwiedzić?
7. Co najbardziej podoba Ci się w blogowaniu?
8. Jaka jest najśmieszniejsza przygoda, która przydarzyła Ci się w ostatnim czasie?
9. Jaki film poleciłabyś swoim czytelnikom?
10. Wolisz psy czy koty?
11. Ile jesteś w stanie wytrzymać bez internetu?





00:30

O czym myślą osoby noszące futra?

O czym myślą osoby noszące futra?

Często się zastanawiam o czym myślą ludzie noszący futro. Może wydaje im się, że lisy obdziera się z futra, kiedy są już nieżywe? Albo są na tyle głupi, że nie zastanawiają się w jaki sposób zwierzęta  żyją na fermach i jak są zabijane? Chociaż nie. Ci ludzie chyba nie myślą.

Trzeba wiedzieć co się nosi i jakim cierpieniem jest to okupione. Najważniejsza jest świadomość! Może gdyby panie zobaczyły jak norki siedzą ściśnięte w klatkach za przeproszeniem we własnym gównie. Tak, właśnie tak są hodowane zwierzęta. Nikt tam nie patrzy czy je coś boli czy nie. Ludzie się nie interesują ich stanem zdrowia. Ważne, żeby można je było barbarzyńsko zabić.

Uważamy się za najinteligentniejszy gatunek. Szkoda, że inteligencja nie idzie w parze ze zwykłą, ludzką wrażliwością.

PS. Sprawą futer i ferm zainteresowałam się przez Fundację Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!. Z facebook'owej strony ,,Jutro będzie futro" dowiedziałam się, że Viva! odebrała z nielegalnej fermy 5 lisów w strasznym stanie (więcej informacji znajdziecie pod tym linkiem: Jutro będzie futro-interwencja na fermie lisów).


08:03

Rasizm jest głupi.

Rasizm jest głupi.

Rasizm nie jest fajny. Dlaczego według niektórych kolor skóry jest doskonałym powodem, żeby kogoś nie lubić? Czy nazwanie kogoś czarnuchem lub bambusem jest przyjemne?

Kolor skóry nie ma nic wspólnego z charakterem. To, że ktoś ma inny kolor wcale nie oznacza, że jest gorszy od nas i trzeba go nienawidzić. Tolerancja i szacunek to podstawa.

Zawsze zadziwia  mnie to, że dzieci zazwyczaj  nie przejawiają rasistowskich zachowań. Marysia będzie się bawić z kolegą Chińczykiem, bo jest to dla niej normalne i naturalne. Więc czemu dziecko nie ma problemu z Chińczykiem, ale dorosły już ma?

00:30

5 rad jak utrzymać porządek w pokoju

5 rad jak utrzymać porządek w pokoju

Też tak masz, że jak zrobisz porządki to bałagan wraca już po tygodniu? Też Cię denerwuje jak jakieś szpargały walają Ci się na biurku lub po podłodze? Jeśli choć na jedno pytanie odpowiedziałaś/łeś twierdząco to znaczy, że ten post jest dla Ciebie. Mam takie sprawdzona 5 zasad, które pozwalają mi utrzymać porządek na dłużej niż tydzień.

PO PIERWSZE Odkładaj rzeczy na miejsce. Kiedy bierzesz sobie np. książkę to po przeczytaniu odłóż ją tam gdzie leżała. Może wydaje się to głupie, ale bałagan najczęściej bierze się z tego, że nie odkładamy rzeczy tam gdzie mają one leżeć.

PO DRUGIE Jeśli masz dużo bibelotów to kup sobie na nie pudełka. Możesz je podpisać i wszystko dzięki temu będziesz miał/a na swoim miejscu.

PO TRZECIE Figurki są świetne, ale zbierają kurz. Więc jeśli nie lubisz go zmiatać, ale z drugiej strony nie chcesz, żeby nieestetycznie się gromadził na figurkach to po prostu zmniejsz ich ilość do minimum.

PO CZWARTE Jeśli nie mieszczą Ci się rzeczy w szafie to może znak, żeby je przeglądnąć i ewentualnie część oddać potrzebującym/młodszej siostrze etc.

PO PIĄTE Każdy dzień kończ małym ogarnianiem pokoju, czyli pochowaj niepotrzebne rzeczy, które walają Ci się na biurku, schowaj ubrania do szafy etc. Dzięki temu, gdy wrócisz następnego dnia ze szkoły, nie będziesz już musiał/a denerwować się bałaganem.

00:30

O co chodzi w boksie?

O co chodzi w boksie?

Widziałam wczoraj na youtubie kawałek bokserskiej walki. Zrobiło to na mnie duże wrażenie. Za każdym razem krzywiła mi się twarz, gdy widziałam jak gościu obrywa po głowie. Nie wiem o co chodzi w tym sporcie...

Rozumiem, że liczy się tu wytrwałość, determinacja, pokonywanie własnych słabości, siła mięśni, hektolitry potu wylane na treningach, ale nie rozumiem po co? Jak ktoś to lubi to proszę bardzo. Szanuję ludzkie pasje i zainteresowania, ale osobiście jestem zdania, że bicie się i i zadawanie komuś bólu nawet w ramach sportu jest okropne. Może się na tym nie znam, ale nie podoba mi się sport, który polega na okładaniu się pięściami. Jak dla mnie zbyt brutalne. Nie wyobrażam sobie np. mojego taty jako boksera, który okłada się po twarzy z jakimś facetem...

A Ty lubisz boks? Z niecierpliwością czekam na Wasze odczucia.

17:50

Moja przygoda z obcą kulturą, czyli Romowie jakich nie znacie.

Moja przygoda z obcą kulturą, czyli Romowie jakich nie znacie.

Dzisiaj o tym jak poznałam pewną genialną romską rodzinkę.

Krążą tysiące stereotypów odnośnie romskiej społeczności. Spotykamy ich zazwyczaj jak żebrzą gdzieś na mieście. Jeśli mówią o nich w telewizji to zazwyczaj o tym, że zbudowali sobie nielegalne koczowisko. Najczęściej jest tak, że nie rozmawialiśmy ani z jednym Romem, ale mamy przekonanie, że są złodziejami, żebrakami czy nierobami. Ale czy naprawdę tak jest?

Opowiem Wam na moim przykładzie. W pierwszej klasie liceum dostałam propozycję, żeby w ramach szkolnego wolontariatu pomóc w nauce romskim dzieciom. Zgodziłam się od razu, ponieważ uwielbiam dzieci. Jednak kiedy zbliżało się moje pierwsze spotkanie z tą rodziną w ich domu byłam z lekka niepewna.  Nie wiedziałam czego się spodziewać ani jak się zachować. W sytuacji gdy człowieka z każdej strony obrzucają takimi negatywnymi opiniami na temat obcych kultur to potem rodzą Ci się w głowie pewne obawy.

Na szczęście mój strach okazał się bezpodstawny. Poznałam liczną gromadkę wspaniałych i uśmiechniętych dzieciaków. Początkowo czułam się trochę skrępowana, bo przyszłam do domu obcych ludzi. Jednak po chwili zakłopotanie minęło. Moja romska rodzinka otoczyła mnie taką serdecznością, że wcale nie czułam się u nich obco. Może to dziwnie zabrzmi, ale zawsze gdy przychodziłam do nich do domu to czułam się jak u siebie. Rodzice i dzieciaki okazali się niezwykle otwarci i pogodni.  Uwielbiałam tę ich niezwykłą, rodzinną atmosferę.

Przez rok mocno zżyłam się z dziećmi. Z radością wspominam to jak się bawiliśmy, jak uczyłam je mnożenia i jak opowiadały mi o sobie. Nie czułam między nami żadnego dystansu. Bardzo dużo mnie to wszystko nauczyło. Stałam się bardziej otwarta na inne kultury. No i chyba sprawdziłam się jako wolontariuszka, bo na koniec dostałam piękny list od dzieci i ich rodziców. Jak czasem ponownie go czytam to mam łzy wzruszenia w oczach. To świetne uczucie jak wiesz, że mogłeś dać cząstkę siebie innym.

A więc jacy są Romowie? Przede wszystkim weseli, otwarci i przesympatyczni, a najważniejsza jest dla nich rodzina. Romowie na prawdę nie gryzą. :)

00:30

Uderz psa to może Ci ulży.

Uderz psa to może Ci ulży.

Ile razy słyszymy o tym, że ktoś skatował zwierzę. Podpalił, włożył do worka lub zagłodził. A czemu tak? Bo trzeba było wyładować złość? Bo pies za głośno szczekał i trzeba było go zdzielić? Bo kotek przeszkadzał w wyjeździe na wakacje, więc trzeba było wywieźć go do lasu?

Nigdy nie zrozumiem motywów ludzi, którzy znęcają się nad zwierzętami. Chociaż nie. W przypadku znęcania się nad zwierzętami trzeba chyba mówić o ludziach, którzy ludzkich odruchów nie mają... Przecież człowiek nie powinien świadomie czerpać radości z zadawania komukolwiek i czemukolwiek bólu. Nie pojmę tego kim trzeba być, żeby skrzywdzić w tak okrutny i najczęściej drastyczny sposób własne zwierzę.

Oczywiście najlepiej wyżyć się na zwierzęciu. Przecież ono nikomu o tym nie powie i sprawa pozamiatana. Warto wspomnieć o tym, że niektórzy uważają, że zwierzę jest ich własnością, a co za tym idzie mogą je traktować jak chcą. Jeśli im się podoba to mogą trzymać psa przez 10 lat 24 na dobę na łańcuchu. No i co z tego, że jest -10 stopni na mrozie, ale to ich pies i oni decydują...

00:30

Bóg jest najcudowniejszy.

Bóg jest najcudowniejszy.

Kiedyś mi się wydawało, że Bóg kocha tylko nielicznych. Myślałam, że wybiera On sobie tylko tych najlepszych, najwierniejszych i najbardziej posłusznych, a resztę, mówiąc nieelegancko, olewa. Nie rozumiałam jakim cudem ktoś może kochać tych, którzy błądzą, szukają i wątpią.

Na szczęście spotkałam na swojej drodze genialnych i mądrych ludzi, którzy pokazali mi, że się myliłam. Poczynając od Franciszkanów, Dominikanów, Księży przez przyjaciółkę po znajomych ze wspólnoty. Dzięki nim zmieniłam swoje nastawienie o 180 stopni.

Teraz wiem, że Bóg jest najcudowniejszy. Jest tak wspaniały, że trudno jest opisać to słowami. Nie wiem czy się ze mną zgadzasz czy nie, ale Bóg jest miłością. Przecież to On kocha nas wszystkich najbardziej na świecie. :)
                          

00:30

Czemu w szkole zawsze się komuś dokucza?

Czemu w szkole zawsze się komuś dokucza?

W szkole zazwyczaj jest tak, że Ci silniejsi z niewiadomych powodów upatrzą sobie takiego słabszego, szarego ucznia i mu dokuczają. Powodów do tego mogą być tysiące. Wystarczy, że jakieś dziecko jest biedniejsze lub nosi rurki. A jak jest jakiś grubszy uczeń to już się zaczyna gehenna. Tak, otyłość to doskonały pretekst do tego, żeby komuś dokuczyć, kogoś upokorzyć, popchnąć, uderzyć lub wyzwać.

Czemu tak jest? Nie wiem. Też chciałabym znać odpowiedź na to nurtujące pytanie.

Zazwyczaj cały problem tkwi w tym, że niektórzy czują się pewniej. Oczywiście mówię tu o niezdrowej pewności siebie. Przez to dają sobie prawo do tego, żeby pastwić się nad innymi. Taki delikwent tworzy wokół siebie grupkę wzajemnej adoracji i cieszy się z tego, że inni widzą w nim klasowego ,,przywódcę". Jak to zazwyczaj bywa nikt nie zwróci uwagi takiemu klasowemu ,,przywódcy", że ten nazywa ich kolegę grubą świnią. Z mojego rozumowania wychodzi na to, że upokorzenie lub nazwanie kogoś pedałem najwidoczniej podwyższa poziom własnej wartości i samopoczucia...

A co na to szkoła? Niektóre z nich świetnie sobie radzą z rozwiązywaniem przemocy. Niestety są też takie szkoły, które nie podejmują żadnych kroków, żeby tę przemoc zminimalizować. Dalej zdarzają się takie przypadki, kiedy sprawy dotyczące gnębienia uczniów są zamiatane pod dywan, a nauczyciele lub pedagodzy chcą jak najdalej odsunąć od siebie problemy, które wypadałoby rozwiązać.

13:13

Cytat o dobrym człowieku

Cytat o dobrym człowieku
Wczoraj był mój ważny dzień - miałam Bierzmowanie. Szczerze mówiąc nie mogłam się już doczekać, ale szkoda mi tego, że przygotowania do tego Sakramentu już się skończyły.

Moim świadkiem była przyjaciółka. Dostałam od niej genialną książkę pt. ,,Hakerzy. Łam czego rozum nie złamie" oraz prześliczną pocztówkę. Ale to nie była zwykła pocztówka! Na jej odwrocie znalazłam przepiękny cytat (ten, który jest poniżej na obrazku :) ). To jest chyba najpiękniejszy cytat jaki kiedykolwiek przeczytałam. Naprawdę strasznie wzruszyły mnie te słowa.

I tak 20 minut temu wpadłam na pomysł, że każdej soboty będę publikowała jakiś inspirujący cytat. Będą to zarówno słowa znanych osób jak i fragmenty z Pisma Świętego.

Mam nadzieję, że spodobają się Wam moje sobotnie posty.

00:30

5 moich ulubionych cytatów z Pisma Świętego.

5 moich ulubionych cytatów z Pisma Świętego.

Dzisiaj chciałam się podzielić z Wami moimi pięcioma ulubionymi cytatami z Pisma Świętego. :)

   
        1. ,,Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (Flp 4,13)

        2. ,,Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu." (1 J 4, 8-9)

        3. ,,Tak więc z ufnością możemy mówić: Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał;
Cóż może mi uczynić człowiek?" (Hebr. 13, 6)

        4. ,,Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie (Mat. 11, 28)

        5. ,,Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one?" (Mat. 6, 26)

A Wy macie jakieś swoje ulubione fragmenty Pisma?


00:30

Moi starzy.

Moi starzy.

Czasem zdarza mi się słyszeć jak stoi sobie grupka znajomych i gdy zaczyna się rozmowa o rodzicach to słyszę tylko: ,,A moi starzy to...", ,,A moi starzy tamto...". Serio? Jak tak można mówić na własnych rodziców?

Może jestem inaczej wychowana lub za bardzo przywiązana do rodziny, ale mówienie tak na ludzi, którzy Cię bezgranicznie kochają jakoś mi nie leży. Nie wyobrażam sobie powiedzieć na moją mamę i tatę,,starzy". Nie przeszłoby mi to przez gardło. To oni pracują na nasze utrzymanie, martwią się o mnie, wspierają mnie, troszczą się, a ja nazywam ich pogardliwie starymi?

Gdybym tak na nich mówiła, to byłby to raczej mój wyraz niewdzięczności wobec ich wielkiej miłości.

00:30

Czy Ciebie babcia też przekarmia?

Czy Ciebie babcia też przekarmia?

Kiedy myślimy o własnych babciach to często mamy przed oczami chwilę, gdy siedzimy objedzeni w poluzowanych spodniach, a babcia podtyka nam pod nos nową porcję ruskich pierogów. Babcie już mają to do siebie, że same nie zjedzą, ale wnuczkowi dadzą, żeby przypadkiem nie wyszedł on nich głodny. Nas to może denerwować, bo naszym żołądkom trudno jest to wytrzymać, ale kiedyś za tym zatęsknimy...

Mówię serio. Niestety, bez względu na to jakbyśmy bardzo chcieli, dziadkowie nie będą żyć wiecznie. Czasem zdążymy się z nimi pożegnać, a czasem odejdą oni tak niespodziewanie, że nawet nie zdążymy im za tą całą miłość podziękować.

Dlatego cieszmy się, gdy babcie nas przekarmiają. Cieszmy się każdą chwilą z nimi spędzoną, nawet gdy przez połowę dnia babcia streszcza nam odcinki ,,Mody na sukces". Cieszmy się każdym uśmiechem i każdym miłym gestem, bo gdy babć zabraknie to właśnie tej babcinej bezgranicznej miłości będzie nam brakować...

07:02

Czym jest Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego?

Czym jest Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego?

Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego polega na podjęciu się dzieła 9-cio miesięcznej modlitwy za dziecko, które zostało poczęte, lecz którego życie zagrożone jest aborcją. Kiedy podejmujemy się Duchowej Adopcji nie wiemy za jakie dziecko konkretnie się modlimy (to wie tylko Bóg ;).

Każdy kto podejmie się Duchowej Adopcji otrzymuje taką legitymację, w której zapisana jest m.in. specjalna codzienna modlitwa:
,,Panie Jezu, za wstawiennictwem Twojej Matki, Maryi, która urodziła Cię z miłością, oraz za wstawiennictwem św. Józefa, człowieka zawierzenia, który opiekował się Tobą po narodzeniu, proszę Cię w intencji tego nie narodzonego dziecka, które duchowo adoptowałem, a które znajduje się w niebezpieczeństwie zagłady. Proszę, daj rodzicom miłość i odwagę, aby swoje dziecko pozostawili przy życiu, które Ty sam mu przeznaczyłeś. Amen." + DZIESIĄTEK RÓŻAŃCA.

 W tym roku na rekolekcjach, a tak bardziej dokładnie to na ,,Święcie młodzieży" po raz drugi przystąpiłam do Duchowej Adopcji. Na pierwszych rekolekcjach tylko słyszałam o możliwości podjęcia się tego dzieła, ale wtedy stwierdziłam, że to nie dla mnie i że ewentualnie spróbuję za rok. No i spróbowałam i nie żałuję! 

Bardzo się cieszę, że się podjęłam tego dzieła. Was też serdecznie do tego namawiam. Dzięki duchowej adopcji wyrobiłam w sobie nawyk codziennej modlitwy. Stałam się również bardziej wrażliwa na los Dzieci Poczętych, które są zagrożone aborcją. Ponadto mam nadzieję, że dzięki naszym modlitwom te wszystkie Dzieci się narodzą. 

Na pierwszym spotkaniu informacyjnym odnośnie Adopcji ojciec franciszkanin powiedział, że z czasem przywiążemy się do tego naszego zaadoptowanego dziecka i że będziemy mówić: ,,idę się pomodlić za moje dziecko". Wtedy w to nie wierzyłam. Nie do końca byłam w stanie zrozumieć jak można się przywiązać do dziecka, którego nie znamy i nigdy nie poznamy. A jednak po jakiś 4 miesiącach przywiązałam się i sama teraz mówię, że idę się modlić za moje dziecko.


16:19

Co mam zrobić jeśli nie mam zadowalającej ilości lajków na fb?

Co mam zrobić jeśli nie mam zadowalającej ilości lajków na fb?

Ostatnio słyszałam rozmowę chyba jakiś dwóch przyjaciółek. Jedna opowiada cała przejęta tej drugiej, że dwa dni temu zmieniła sobie profilowe, ale ma tylko 90 lajków, a chciałaby mieć m.in. 150, bo jakaś Aśka tyle ma. Jeszcze tajemniczy Maciek jej nie polajkował, jakby dramatu było za mało. Masakra. Właśnie się dowiedziałam, że moje życie nie ma sensu, bo ja nie mam 150 lajków... Jeszcze za chwilę dziewczyna wypaliła z tekstem do tej drugiej, że ta nie polajkowała jej zdjęcia. No i zaczęło się dochodzenie-czemu nie lajknęłaś? nie podobało Ci się? to chyba przez to tło-było zbyt ciemne tak? Zrobiła się mega spina. Może już się nie przyjaźnią przez jakiegoś lajka...

Świat się kończy. Ja chyba jestem za mało fajna, bo nie mam tylu lajków. Na wszelki wypadek polajkuję zdjęcia swoich wszystkich znajomych, żeby nie myśleli, że się na nich obraziłam lub że z ich zdjęciami jest coś nie tak. Przy okazji jeszcze sprawdzę kto mi zdjęcia nie lajknął i wypomnę im to w pierwszej lepszej kłótni.*

*wyczuj w tym ironię.
Copyright © 2016 Oczami humanistki , Blogger