10:41

Problem wf-u nie zawsze leży w lenistwie.

Problem wf-u nie zawsze leży w lenistwie.

,,Stop zwolnieniom z WF-u". Tak brzmi hasło kampanii społecznej, która ma na celu zachęcić dzieci i młodzież do ćwiczenia na wf-ie. Tylko moje pytanie brzmi: dlaczego dzieci nie ćwiczą na wf-ie? Dlaczego załatwiają sobie ,,lewe" zwolnienia? Czemu niektóre dzieci nie boją się matematyki, fizyki, a boją się właśnie głupiego wf-u?

Wf spędzał mi sen z powiek już od podstawówki. Nigdy nie byłam z niego dobra. Nie biegałam zbyt szybko, nie byłam zbyt zwinna. W siatkówkę czy koszykówkę też nie umiałam grać. I co się dzieje z takimi osobami na wf-ie? Wyobraź sobie, że nie jesteś utalentowanym sportowcem. Wuefistka karze dzieciom wybierać drużyny. I co? Oczywiście nikt Cię nie chce, bo nie umiesz w nic grać. Wszyscy już są wybrani, a Ty stoisz jak głupek, bo jesteś wg reszty...ciamajdą. Jak ma się czuć takie dziecko? Ośmieszone? Odepchnięte? Takie, którego nikt nie chce? No bo po co w zespole mieć zawodnika, przez którego najprawdopodobniej przegramy...

,,Podstawówkowego" wf-u nie wspominam dobrze. Kiedy o nim myślę, mam przed oczami 11-letnią dziewczynkę, która ze łzami w oczach gra w siatkówkę. Z jednej strony wuefistka na mnie krzyczy, że nic nie umiem. Z drugiej strony słyszę jak koleżanki mają do mnie pretensje, że znów nie odbiłam. Przez cały wf myślę tylko o tym czy w szatni dalej będą mi wypominać moją nieudaną grę. Przepraszam za to, że jako dziewczynka nie miałam tyle siły w rękach, żeby przebić piłkę do siatkówki...

Co ma zrobić dziecko, które nie nadaje się do sportu? Płakać przed każdym wf-em? Nie każdy umie się obronić przed atakami rówieśników. To nauczyciel powinien być czujny, czy aby przypadkiem nikt się nad nikim na wf-ie nie pastwi. Niestety niektórzy nauczyciele mają to gdzieś. Radź sobie uczniu sam...

Z ciarkami na plecach wspominam jak na wf-ie w lecie biegaliśmy wokół boiska. Skwar niemiłosierny. Słońce praży. Biedne dzieci biegają. Niektórzy już idą, bo nie dają rady. A wuefiści co robią? Stoją w cieniu pod drzewkiem i rozmawiają...

Już wgl współczuję dzieciom otyłym. Wyobraź sobie, że masz trochę ciałka. Na wf-ie właśnie nauczyciel mówi, że dzisiaj zrobicie sobie sprawdzian-bieg z przeszkodami. Wszyscy siadacie na ławkach pod ścianą. Nauczyciel z kilkoma uczniami przygotowuje tor przeszkód. Sprawdzian się zaczyna. Wszyscy po kolei wychodzą na start i zaliczają sprawdzian. Reszta klasy oczywiście bacznie obserwuje zmagania kolegów. A co z tym biednym, grubym dzieckiem? Wszyscy patrzą i się śmieją. Chyba nie muszę mówić jaki ubaw pojawia się na sali, kiedy otyłe dziecko biegnie slalomem między pachołkami lub skacze na skakance.

Takie są realia polskiego wf-u. Nie każdy nauczyciel ocenia dziecko pod względem systematyczności i staranności. Niektórzy oceniają po prostu po umiejętnościach. Jak ich nie masz to normalnie umarł w butach.Wf już zawsze będę wspominać jako wieczny stres i ból brzucha, który sprzyja nerwom. I ten niepokój czy rówieśnicy nie będą źli, że w pewnym stopniu przyczyniłam się do przegranej...

Proponowałabym najpierw zorientować się jakie są realia wf-u w Polsce i dlaczego dzieci tak naprawdę nie ćwiczą na wf-ie. Dopiero potem powinno się podejmować jakieś kroki z tym związane.

A Ty jak zapamiętałeś swoje lekcje wf-u?

11:22

Jak nie ulegać presji?

Jak nie ulegać presji?

Żyjemy w takich czasach, gdzie presja jest na porządku dziennym. Cały czas nakłada się na nas jakieś wymagania. W szkole uczymy się po to, żeby umieć rozwiązać test... Najpierw w podstawówce, gimnazjum, a potem liceum.

A co z tymi, którzy sobie z tą presją nie radzą? Co z tymi wrażliwszymi? Co z tymi, którzy nie radzą sobie ze stresem? Odpowiedz nie jest trudna. Niektórzy korzystają z używek, aż w końcu są całkowicie przez nie zniewoleni. Chyba nie trzeba mówić czym się to kończy. Część osób zaczyna mieć nerwicę. Takie są realia. Jeden będzie na wszystko zlewał, a drugi będzie próbował ze wszystkich sił sprostać nałożonym na niego wymaganiom. Trzeba też wspomnieć o osobach, które popełniają samobójstwa w młodym wieku. Nie radzą sobie oni z okresem dojrzewania, mają problemy w szkole, brak im wsparcia. Jedyną sensowną ucieczką jest dla nich śmierć...

Ale czy w XXI wieku można się jeszcze obronić przed presją? Owszem, można, ale potrzeba do tego odporności psychicznej.

PO PIERWSZE Nie porównuj siebie z innymi i nie pozwól, żeby inni to robili. Nie ma lepszego sposobu na zdołowanie niż porównanie się z innymi. Załóżmy, że dostałeś 4-kę z trudnego sprawdzianu, którego tak bardzo się obawiałeś. Cieszysz się. To zrozumiałe. Ale nagle Ci się przypomina, że Maryśka dostała 6-tkę. I zaczynasz sobie uświadamiać, że wcale nie jesteś dobry... Dlatego staraj się być lepszy od siebie. Pokonuj własne ograniczenia. Pobijaj własne rekordy. Nie patrz na innych!

PO DRUGIE Nie jesteś cyborgiem. Nie możesz być dobry ze wszystkiego. Nie możesz wygrywać wszystkich konkursów. Warto to sobie uświadomić .

PO TRZECIE Uczeń bez jedynki jest jak żołnierz bez karabinu. Mój tato zawsze mi to powtarza, gdy dostanę gorszą ocenę. Nie rozpaczaj, kiedy zdarzy Ci się dostać gorszą ocenę. Każdemu może się to zdarzyć. Pogadaj z nauczycielem, może będziesz mógł to poprawić.

PO CZWARTE Określ sam na czym najbardziej Ci zależy. Dąż do tego, żeby osiągać swoje małe i wielkie sukcesy. Nie rozglądaj się na innych tylko rób to na czym Ci zależy. To Twoje życie.

PO PIĄTE Do egzaminów podchodź na luzie. Wiem, że to cholernie trudne, ale spróbuj się nie stresować.

Mam nadzieję, że choć trochę Wam pomogłam. Presja jest ogromna. Nie wszyscy sobie z nią radzą. A Tobie życzę, żebyś się na nią uodpornił. :)

08:29

Bezdomny, gołębie i chleb.

Bezdomny, gołębie i chleb.

Widziałam wczoraj pewnego starszego  mężczyznę. Siedział w centrum miasta na zniszczonym murku. Było widać, że był bezdomny. W czterech reklamówkach miał dorobek całego swojego życia. Ubrania, które miał być może były jedynymi, które posiadał.

Nie pisałabym o tym mężczyźnie, gdyby nie fakt, że karmił on chlebem stado gołębi. Raz jadł on, a za chwilę ptaki. Być może był to jego jedyny posiłek w ciągu tamtego dnia. Jak to jest, że tak ubogi materialnie człowiek potrafi dzielić się tym co ma? A my czasem mamy milion wątpliwości i wymówek, żeby nad kimś się pochylić i zapytać, czy nie trzeba kogoś wesprzeć.

10:36

Telewizja nie tylko ogłupia

Telewizja nie tylko ogłupia

Popularne jest stwierdzenie, że telewizja ogłupia. Jest w tym trochę racji, ale dziś chciałam pokazać, że w tv są też świetne programy, które są doskonałym źródłem informacji.

Jestem ogromną fanką TVN Style ze względu na ciekawe programy i świetne dokumenty. To taka typowa kobieca telewizja.

Polecam program ,,WIEM, CO JEM I WIEM, CO KUPUJĘ". Prowadząca-Kasia Bosacka sprawdza co znajduje się na półkach w supermarketach. Każdy odcinek poświęcony jest innym rodzajom produktów. Ponadto program jest nie tylko o żywności, ale też o innych produktach dostępnych w sklepach np. o kołdrach i poduszkach. Aż włos się na głowie jeży, kiedy dowiadujemy się jaki syf jest dodawany przez producentów do żywności. Dopiero po obejrzeniu tego programu zaczęłam czytać etykiety na żywności.Wczorajszy odcinek dotyczył błonnika. Można było się dowiedzieć w jakich produktach jest błonnika najwięcej, a w jakich najmniej. Bardzo się zdziwiłam, gdy okazało się, że w produktach błonnikowych wcale nie ma tak dużo...błonnika! Dodatkowo w programie wypowiadają się eksperci i lekarz.

Moim ulubionym programem jest również ,,MIASTO KOBIET", gdyż jestem wielką fanką Doroty Wellman. W każdym odcinku są poruszane kontrowersyjne tematy. Właśnie za to lubię ten program. Za mówienie bez ogródek Rozmawia się w nim o sprawach, o których inni mówią zbyt mało. Prowadzące w każdym temacie wyłuszczą to co najważniejsze i najistotniejsze. Najbardziej podobał mi się odcinek o przemocy w szkole.

11:30

Jak przeżyć podróż z chorobą lokomocyjną?

Jak przeżyć podróż z chorobą lokomocyjną?

Wakacje to czas podróży. Często wiążą się one z kilkugodzinną jazdą samochodem lub pociągiem. Niektórym podróż kojarzy się z wielką frajdą i oglądaniem pięknego krajobrazu za oknem. Niestety, wielu osobom na samą myśl o podróżowaniu przypominają się...nudności i zawroty głowy.

Jako dziecko cierpiałam na chorobę lokomocyjną, ale na szczęście teraz już z niej wyrosłam. Chciałam Wam przedstawić kilka rad jak przeżyć kilkugodzinną podróż.


  1. Kup sobie tabletki, które zmniejszają ryzyko wystąpienia objawów choroby lokomocyjnej np. Lokomotiv lub Aviomarin. Słyszałam, że niektórzy zaklejają sobie pępek zwykłym plastrem i to podobno pomaga i eliminuje nudności.
  2. Podróż ze schyloną głową niestety może powodować nudności i wymioty, dlatego nie polecam czytania książek, grania na telefonie czy oglądania filmu na tablecie. Lepiej patrzeć przez okno na jakiś oddalony od samochodu/pociągu punkt.
  3. Nie jedź słodyczy w trakcie jazdy. Czekolada i wszelkie inne produkty z dużą ilością cukru, potęgują tylko nudności.
  4. W czasie podróży zawsze pomagało mi wypicie małej butelki coli i zjedzenie paczki solonych paluszków.
  5. Rób przerwy w czasie podróży, jeśli tylko masz taką możliwość. To idealny czas, żeby rozprostować nogi i pooddychać świeżym powietrzem.
  6. Zawsze starałam się nie spać przed nocnym wyjazdem. Dzięki temu w czasie podróży zasypiałam, a nieprzyjemne dolegliwości związane z jazdą zdarzały mi się o wiele rzadziej.

10:25

Przestań się zamartwiać i ciesz się życiem

Przestań się zamartwiać i ciesz się życiem

Też tak masz, że przejmujesz się całym życiem? Począwszy od dziury ozonowej, przez jedynkę ze sprawdzianu, aż do problemu 3 kilo nadwagi. Niestety, niektórzy tak mają. Zamiast docenić to piękne życie, które mamy, zamartwiamy się jakimiś pierdołami. Natura też mnie wyposażyła w tę ,,wspaniałą" cechę. Ale jakoś staram się z nią walczyć. Chciałam się z Wami podzielić moimi pomysłami na odstresowanie.

Na pewne rzeczy nie masz wpływu. To brutalne, ale trzeba się z tym pogodzić. Nawet jeśli jesteś supermanem to i tak były, są i będą takie sprawy, na które nic nie zdziałasz. I nie można się tym przejmować. Ani szarpać sobie nerwów na coś na co nic nie poradzisz. Koniec i kropka.

Otaczaj się pozytywnymi ludźmi. Nie ma nic gorszego niż grupka ,,umartwiaczy". Każdy z nich wymyśla coraz to nowe rzeczy, którymi można by się przecież pomartwić. Moim zdaniem ludzie, którzy mają skłonności do nadmiernego stresowania, powinni otaczać się osobami z pozytywną energią. Być może w taki sposób uda im się pokonać syndrom wiecznego ,,umartwiacza".

Zastopuj. Często stres u młodych ludzi wiąże się ze zbyt wysokimi wymaganiami wobec samego siebie. Zrozum, że nie możesz być we wszystkim najlepszy. To, że nie będziesz mieć piątek i czwórek ze wszystkich przedmiotów, nie oznacza, że jesteś głupi. Zdrowe ambicje to podstawa.

Odpoczywaj. Chwila relaksu przyda się każdemu. Codziennie wygospodaruj czas dla siebie. Być może to pozwoli Ci obniżyć Twój poziom stresu.

Carpe diem. Ta sentencja tkwi chyba w głowie każdego z nas. Czasem daje o sobie znać i mówi: ,,No weź, doceń tę chwilę. Jest pięknie. Ciesz się." No i niektórzy cieszą się każdą chwilą. Właśnie. Tylko niektórzy. Bo są takie osoby co boją się docenić życie.

Nie szukaj wszędzie pułapki. Ludzie, którzy nadto się stresują, rezygnują z wielu rzeczy, bo się boją. Boją się ryzyka i tego, że coś nie wyjdzie.

Przykładowo. Jest sobie Marysia. Ma 20 lat. Jak się domyślacie-wszystkiego się boi i wszystkim się stresuje. Marzy o karierze sportowca, bo świetnie gra w siatkę. Chciałaby zapisać się do klubu siatkarskiego, ale zbyt się stresuje, bo przecież może nie dać sobie rady. Takim oto sposobem siatkówka pozostaje tylko jej skrytym marzeniem. Marysia byłaby świetną zawodniczką, ale wieczne umartwianie wzięło górę, a marzenia poszły się bujać na palmie.

Jeśli stres uniemożliwia Ci normalne funkcjonowanie, skorzystaj z pomocy psychologa. On pomoże Ci znaleźć źródła Twojego stresu i da Ci wskazówki jak go przezwyciężać. Korzystanie z pomocy specjalisty to żaden wstyd. Choć w naszym kraju dalej panuje przekonanie, że z pomocy psychologa korzystają ludzie...nienormalni.

Powodzenia w walce ze stresem. Trzymajcie się. :)

11:36

Rodzeństwa przechodzą ewolucję

Rodzeństwa przechodzą ewolucję

Tak. Rodzeństwa przechodzą ewolucję. Na serio.

Jeśli masz młodsze rodzeństwo to znasz chyba ten ból, kiedy Twoja siostra lub Twój brat biegnie do mamy z histerycznym płaczem: ,,Maaaaaaaaaaaaaaamo, powiedz mu/jej coś". I to tylko po to, żeby zrobić Ci na złość. A zmęczona po całym dniu mama karze Ci być mądrzejszym i ustąpić, bo jesteś starszy.

Życie w zgodzie z rodzeństwem to nienajłatwiejsze zadanie. Wieczne sprzeczki i bijatyki należą do porządku dziennego. Czekanie z rumieńcami na twarzy, kiedy ten drugi podpadnie rodzicom to najlepsza rozrywka rodzeństwa.

Ale kiedy dorastacie, przychodzi nagle taka dziwnie-magiczna chwila. Nikt nie wie kiedy to dokładnie się dzieje, ale nagle zaczynasz...dogadywać się z rodzeństwem! Tak, taka chwila nadchodzi.

Wiecznie robienie żartów siostrze przestaje sprawiać Ci radość, a chowanie gier komputerowych bratu przestaje być Twoją tajną misją. W pewnym momencie rodzeństwo zaczyna nadawać w miarę na tych samych falach. Wtedy nawet posiadanie wspólnego pokoju nie stanowi takiego problemu jak kiedyś.

U mnie tak było. A Wy przeszliście już ewolucję? ;)

15:23

Samotność, choć straszna, czasem się przydaje

Samotność, choć straszna, czasem się przydaje

Kiedy myślimy o samotności, mamy często przed oczami  starą, zaniedbaną pannę z dziewięcioma kotami. I to jeszcze taką, która nigdy nie zaznała miłości mężczyzny lub ją odrzuciła, bo jest tak wyzwolona, że do szczęścia jej nie potrzebuje.

Nie chcę mówić o takiej samotności. Nie o takiej, gdy brakuje nam bliskości drugiego człowieka, lecz o takiej, którą świadomie na jakiś czas wybierzemy.

Uważam, że każdy potrzebuje czasem chwili, żeby pobyć ze sobą sam na sam. Samotność, w tym sensie, rozumiem jako czas na zresetowanie mózgu i naładowanie akumulatorów. Aby dobrze wykorzystać taki intelektualny odpoczynek potrzebujemy być sami. Chcemy, żeby nikt nam nie przeszkadzał i dał spokojnie wszystko przemyśleć.

Idealnym rozwiązaniem jest zagospodarowanie swojego czasu tak, aby codziennie mieć takie 20 minut, żeby pobyć samemu. Żeby nic nie robić i się odprężyć. A kiedy już naładujesz akumulatory, masz dużo pozytywnej energii, żeby spędzić czas z przyjaciółmi i rodziną.



07:46

Rozmiar nie ma znaczenia

Rozmiar nie ma znaczenia

Wyobraź sobie, że siedzisz na słonecznym tarasie. W ręku trzymasz pyszną mrożoną kawę z bitą śmietaną. Słońce przyjemnie ogrzewa Ci twarz. Czytasz sobie swój ulubiony modowy magazyn. Nagle czar pryska! Widzisz na któreś ze stron śliczną panią w rozmiarze 36. I nagle stwierdzasz, że jesteś ... za gruba, bo masz rozmiar 40! Biegniesz do lustra. Patrzysz. Jedyne co jesteś w stanie z siebie wydusić to ,,Boże coś Ty stworzył?!".

Może przykład zbyt przerysowany, ale chciałam powiedzieć o tym co czuje część dziewczyn w większym rozmiarze. No niestety, nie wszystkie mamy wysoki poziom pewności siebie. Wystarczy czasem, że napatrzymy się na przerobione panie w magazynach i już rodzą się kompleksy. Tutaj rozstępy i celluit, tam zbyt duże piersi, a jeszcze gdzieś mała oponka na brzuchu.

Nie trzeba patrzeć daleko. Przykład mamy na wybiegach. Chude kobiety wyznaczają kanony piękna. Długie nogi, płaski brzuch i 175 centymetrów wzrostu. Nie każda z nas może pochwalić się takim wyglądem. Ale czy to znaczy, że jeśli nie mamy wymiarów 90x60x90 to jesteśmy brzydkie?

Chciałam Wam powiedzieć, że nie! Każda z nas jest piękna. Bez względu na rozmiar. Nie ma różnicy czy masz rozmiar 36 czy 42, bo każda z nas jest wyjątkowa.
Copyright © 2016 Oczami humanistki , Blogger