16:20

,,Miłość od pierwszego ugryzienia", czyli silna babka, wojsko i sardyna z flakami


Nareszcie historia, której główną bohaterką nie jest jakaś wymalowana słodka cnotka, blondyneczka w rajstopkach. Dobra, może przesadziłam, ale dzisiaj wpadł mi w ręce film, gdzie wreszcie mowa o jakieś silnej kobicie, która nie czeka jak bezbronne dziewczątko na swego wybawiciela. W ogóle ostatnio mam dość historii o słodkopierdzącej miłości i z jakiegoś dziwnego względu zaczyna ciągnąć mnie do francuskiego kina (o czym mogliście się już przekonać przy okazji filmu ,,Rozumiemy się bez słów"
Po emocjonalnym wstępie opowiem Ci historię głównych bohaterów - oschłej Madeleine i całkiem przystojnego Arnauda. Generalnie to film zaczyna się od rozmowy o trumnach, ponieważ tato chłopaka zmarł. Arnaud odziedziczył po nim tartak i zamierza w nim pracować. Planuje sobie spokojną przyszłość - tartak, drewno, przyjaciele, tartak, praca, rodzina. Wiadomo, że człowiek nie może sobie spokojnie pożyć, dlatego na drodze Arnauda pojawia się pewna dziewczyna. Jak można wyczytać z tytułu - poznają się poprzez ugryzienie (nie będę już zdradzać, kto kogo ugryzł i w jakich okolicznościach).

Powiem Ci szczerze, że jak na moje oko to Madeleine nie jest zbyt urodziwą dziewczyną. Po prostu to taka zimna, szorstka i do granic oziębła kobitka, która nie daje się do siebie zbliżyć. Wydawało mi się, że faceci nie lecą raczej na takie chłopczyce, ale kto ich tam wie.

Wracając do tematu. Arnaud okazuje się szczęściarzem, ponieważ dostaje zlecenie zbudowania altanki sąsiadom, których córką okazuje się waleczna Madeleine. Wtedy chłopak dowiaduje się, że dziewczyna chce wstąpić do wojska i dlatego pływa w basenie z dachówkami w plecaku (serio, zakłada sobie plecak wypełniony dachówkami i wskakuje do wody). Generalnie Madeleine to moja mistrzyni. Pierwszy raz podczas oglądania filmu chciało mi się wymiotować. Dokładnie wtedy jak główna bohaterka włożyła do blendera całą rybę (calusieńką, taką jakby prosto złowioną), zblendowała ją, a następnie taki oto koktajl wypiła. Mówiła, że chce wstąpić do pułku, gdzie na teście należy zjeść sardynkę z głową, oczami, flakami i łuskami. Uroczo, prawda? Jej najlepszy tekst to: ,,Zwierzęta się nie przywiązują. Jeśli umrzesz w domu, kot zeżre ci twarz trzy dni później." Nic dziwnego, że brat Arnauda powiedziała o niej: ,,Jest szurnięta. Ma nierówno pod deklem." Prawdę mówiąc to w całym filmie aż roi się od śmiesznych sytuacji i dialogów.

Następnie Madeleine oświadcza, że chce jechać na obóz militarno-survivalowy, a Arnaud decyduje się jej towarzyszyć. Nie chcę Ci już dalej nic wyjawiać. Powiem tylko tyle, że w tej części filmu serio będzie fajnie, emocjonująco. Główni bohaterowie znajdą się w ogromnym niebezpieczeństwie. Morał z tego wszystkiego będzie taki, że bez względu na to jak bardzo jesteś silny, to w pewnych sytuacjach po prostu potrzebujesz pomocy drugiego człowieka, bo zginiesz.

Cała historia skończyła się w najmniej oczekiwanym przeze mnie momencie. Leci sobie film, leci, a tu nagle napisy końcowe. Wkurzyłam się, bo chciałam jeszcze. Jak dla mnie ,,Miłość od pierwszego ugryzienia" pozostawia pewien niedosyt. Nie przez to, że film jest jakiś kiepskawy. Nie. Po prostu historia głównych bohaterów nie jest banalna i nijak się ma do typowych wyciskaczy łez.

Polecam ją osobom, które są już zmęczone słodkimi historyjkami o księżniczkowatych dziewczynach i księciach z bajki. Ten film to po części swoiste pocieszenie dla dziewczyn, którym daleko do eleganckich dam.



4 komentarze:

  1. hmmm... ciekawa historia do zaliczenia. namówiłaś mnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy6/23/2016

    Przyznaje szczerze, że mnie zachęciłaś, gdybym przeczytała sam opis filmu, na jakiejś stronce, bez Twoich komentarzy, najprawdopodobniej stwierdziłabym że film to zwykłe flaki z olejem i nie warto na niego marnować czasu

    https://millkeyshake01.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba tylko dzięki francuskim produkcjom jeszcze kino pamięta o realiźmie. Tacy ludzie jak Madlein i Arnaud żyją na tej planecie. Wykonują zawody o prostych nazwach i maja przyziemne plany i marzenia. Zero cukierków i wielkiego miasta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po opisie stwierdzam, że film jak najbardziej dla mnie :) Już mam dość tych wszystkich amerykańskich, "cukierkowych" filmów gdzie wszystko jest ładne, piękne itd. Jeszcze nie miałam styczności z kinem francuskim, ale chyba pora zacząć :D

    OdpowiedzUsuń

*PROSZĘ O NIEZOSTAWIANIE LINKÓW DO SWOICH BLOGÓW. *KOMENTARZE TYPU ,,ŚWIETNY POST" PROSZĘ SOBIE DAROWAĆ
Jestem radosnym człowieczkiem, ale będę jeszcze bardziej szczęśliwa, jeśli zostawisz tu po sobie ślad. Chciałabym tworzyć blog razem z Tobą, więc zapraszam Cię do komentowania :)

Copyright © 2016 Oczami humanistki , Blogger