00:11

Masz spełnić moje marzenia, dziecko!


,,Zawsze chciałam być światowej klasy baletnicą, ale tak się złożyło, że nie było mi dane tego zrealizować. Dlatego, kiedy będę już miała córeczkę to zapiszę ją na balet. Co z tego, że może jej to w ogóle nie interesować. Najwyżej trochę popłacze i jej przejdzie. W końcu muszę spełnić swoje niezrealizowane marzenia." - tak właśnie myślą niektóre matki. ,,A ja zawsze chciałem być piłkarzem. Niestety kontuzja mi to uniemożliwiła. Jednak, kiedy będę miał syna, to zapiszę go do jakieś drużyny. Będzie drugim Lewandowskim." -  tak myślą niektórzy ojcowie.

Na prawdę część rodziców ma takie podejście do własnych dzieci. Załóżmy, że syn idzie dopiero do przedszkola, a jego tato już wie, że będzie on studiował medycynę. No kurde. Każdy ma prawo sam decydować o sobie. To my wybieramy czy chcemy studiować prawo, informatykę czy teologię. Fakt. Rady rodziców są przydatne. Przecież na tym m.in. polega ich zadanie, że pomagają nam podejmować wybory. Oczywiście powinniśmy się doradzać i pytać, ale decyzje muszą być samodzielne. Nie może być tak, że musisz realizować aspiracje swoich rodziców.

Czasem słyszę jak ktoś mówi: ,,Muszę iść na medycynę, bo mój tato mi tak karze. Z drugiej strony mama zawsze marzyła, żebym został prawnikiem. No i co mam zrobić? Nie chcę zawieść żadnego z rodziców." To cholernie trudna sytuacja. No bo jak tu podejmować wybory skoro ktoś pisze za nas scenariusze?

Najbardziej rozwala mnie sytuacja, kiedy jakaś nawiedzona mamusia wymyśla sobie, że jej córeczka będzie piosenkarką. Karze chodzić temu biednemu dziecku na lekcje śpiewu, mimo że to wręcz ryczy przed każdymi zajęciami. Wszystkie dzieci bawią się na podwórku, a dziewczynka ćwiczy kolejne utwory Whitney Houston. Mama sobie myśli, że przecież ona wie, co dla córki jest najlepsze. Poza tym dziecko pobeczy sobie 5 lat, że nie chce śpiewać, ale może kiedyś to polubi.

Mam to szczęście, że rodzice nie podejmują za mnie moich decyzji. Sama sobie wybrałam liceum i sama sobie wybiorę studia. Owszem. Często radziłam i radzę się ich, omawiam z nimi dużo spraw, bo oni znają mnie najlepiej. Jednak ostateczne decyzje należały i należą do mnie. Przecież to ja wiem co mnie interesuje i w jakim kierunku chcę się kształcić. Myślę, że to mnie w pewnym sensie usamodzielniło.

Nie chcę tu robić jakiś rodzicielskich rad, bo sama nie wiem jak się będę zachowywać będąc matką. Wiem, że rodzice chcą jak najlepiej dla swoich dzieci. Jednak trzeba dać im pewną swobodę. I do diaska nie traktować ich jak takie perfekcyjne istotki do spełniania własnych marzeń. Chyba nie muszę mówić, co się dzieje, kiedy dziecko, będące całe dzieciństwo pod presją, wyrwie się z domu...

1 komentarz:

  1. Osobiście jestem uczulona na takich rodziców. O wychowywaniu dzieci pojęcia nie mam, bo sama mam dopiero 17 lat, lecz uważam to za bezsensowne. Ciszę się, że rodzice nigdy za mnie nie podejmowali decyzji, a najwyżej dawali rady. :)
    http://inspirationforlife.byania.pl/

    OdpowiedzUsuń

*PROSZĘ O NIEZOSTAWIANIE LINKÓW DO SWOICH BLOGÓW. *KOMENTARZE TYPU ,,ŚWIETNY POST" PROSZĘ SOBIE DAROWAĆ
Jestem radosnym człowieczkiem, ale będę jeszcze bardziej szczęśliwa, jeśli zostawisz tu po sobie ślad. Chciałabym tworzyć blog razem z Tobą, więc zapraszam Cię do komentowania :)

Copyright © 2016 Oczami humanistki , Blogger